Nasi przodkowie zapadali na nowotwory, ale z badań antropologów wynika, że jednak choroba ta dotykała ich rzadziej niż nas. Co prawda najzdrowsi byliśmy w epoce paleolitu, ale za to żyliśmy wówczas znacznie krócej.
W poniedziałek w PLoS ONE pojawił się artykuł dotyczący badań szczątków zmumifikowanego mężczyzny. Sudańczyk, który żył 3200 lat temu, w Amara (750 km na północ od Chartumu), zmarł w wieku 25-35 lat. W jego kościach brytyjscy naukowcy znaleźli zmiany wywołane nowotworem. To pierwszy tak stary przypadek nowotworu z przerzutami, choć najstarszy pacjent, który cierpiał nowotwór był neandertalczykiem żyjącym w Chorwacji 120 tys. lat temu. Od dawna raki i nowotwory uważane są za choroby cywilizacyjne, które zaczęły nas dręczyć stosunkowo niedawno. Badania antropologów zdają się potwierdzać tę tezę, bo choć przebadali dziesiątki tysięcy szkieletów ludzi z różnych epok, natrafili na niewielką ilość chorych na nowotwory. Częściowo przyczyną może być fakt, że w przeszłości badacze nie dysponowali tak doskonałymi aparatami diagnostycznymi, jak tomograf komputerowy, który pozwalał na znalezienie guzów mających po kilka milimetrów średnicy.
Dr hab. Tomasz Kozłowski z Zakładu Antropologii Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UMK, który bada kości znajdowane przez archeologów na terenie Polski, też wynika, że nowotwory w przeszłości były bardzo rzadkie. Antropolog podkreśla, że dane ze szkieletów czy mumii to nie jest przekrojowa populacja więc na pewno nie mamy pełnych danych, poza tym w kościach rozpoznawane jest zaledwie 15 rodzajów nowotworów, głównie guzy wywodzące się z tkanki chrzęstnej, kostnej i szpiku lub przerzuty nowotworowe z innych organów, które w bardzo charakterystyczny sposób niszczą kości.
Nie jesteśmy zatem w stanie zdiagnozować nowotworów, które nie dawały przerzutów do kości, trzeba też pamiętać, że w przeszłości żyliśmy znacznie krócej. Ludzi dziesiątkowały zarazy, nie radzono sobie ze zwykłą grypą, wyrostkiem robaczkowym, zakażeniami. Młodzi ludzie często umierali w sile wieku jako osoby całkowicie zdrowe – mężczyźni w wyniku wypadków przy pracy, na polowaniu, czy w bitwie, a kobiety w połogu. Ponieważ średnia wieku była znacznie niższa (np. w średniowieczu wynosiła 25 dla kobiet i 35 dla mężczyzn) większość po prostu nie dożywała wieku, w którym genetyka zaczynała szwankować i najczęściej zapada się dziś na choroby nowotworowe. – Warto zadać sobie pytanie czy wydłużenie średniej długości życia wśród mieszkańców Europy i USA to wyznacznik poprawy ludzkiego zdrowia, czy raczej dowód, że współczesna medycyna lepiej sobie radzi z chorobami, które jeszcze 100 lat temu powodowały zgony – podkreśla dr Kozłowski. Ze wstępnego raportu opublikowanego jakiś czas temu na łamach „Science”, który podsumowywał badania naukowców z różnych krajów dotyczące stanu zdrowia ludności Europy od schyłkowego paleolitu do dziś, wynika, że kiedyś byliśmy zdrowsi. Według Kozłowskiego, który też brał udział w tych badaniach, złotym wiekiem dla ludzkości był paleolit. – Żyło się wówczas krótko, ale za to zdrowo i intensywnie.
Do tej tezy mogą się też przychylić genetycy, którzy obserwują w genomie ludzkim coraz bardziej przyspieszającą degradację. Według prof. Rafała Płoskiego z Zakładu Genetyki Medycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zapominamy, że z pokolenia na pokolenie, m.in. na skutek zanieczyszczenia środowiska, zmieniają się w naszych genomach miliardy par zasad, a współczesna medycyna przyczynia się do tego, że utrzymują się mutacje, które jeszcze niedawno były naturalnie eliminowane (więcej na temat genetyki przeczytacie w naszym najnowszym niezbędniku „Co mamy w genach”).
Chociaż jesteśmy bardziej wątli, żyjemy dłużej, co naraża nas na choroby wieku starczego. Współcześni paleosi mają jednak nadzieję, że dzięki naśladowaniu życia łowców epoki kamienia (żywiąc się tak jak oni, polując i biegając), ich życie będzie nie tylko zdrowsze, ale i dłuższe. W końcu jak coś zacznie szwankować zawsze można skorzystać z dobrodziejstw naszej rozwiniętej medycyny i genetyki.
20 marca o godz. 16:04 88
Skoro nowotwory to choroba cywilizacyjna to pojawiły się wraz z cywilizacją 🙂
A tak serio, to sam się nad tym zagadnieniem zastanawiałem. Wydaje mi się, że długość życia jak i liczba ludności jest mocno związana z cywilizacją ogólnie. Kiedyś wojny dotykały każdego, dzisiaj ścierają się głównie armie zawodowe. Ostatnia wojna w której na masową skalę ginęli cywile to II wojna światowa. Kolejna sprawa to kontakt z otoczeniem, jakby nie było dzisiaj każdego otacza mur, blacha, szkło, ubrania ochronne, BHP itd. Nikt już nie śpi na kamieniu, każdy pilnuje temperatury ciała. Życie na łonie natury bardziej naraża na złamania, skaleczenia, zziębnięcia i nieprzewidziane sytuacje.
Kolejna rzecz to higiena, czyli myjemy się codziennie, pierzemy codziennie, to samo z higieną spożywczą. Oczywiście medycyna też tutaj odgrywa swoją rolę.
Nie wiem jednak, czy nie czeka nas kolejne wyzwanie. Ja pracuję po 10-11 godzin dziennie przed komputerem. Wątpię aby mój kręgosłup był stworzony do takiego trybu. Powoli wszyscy zaczynamy pracować w ten sposób, podróżować samochodami itd. Oczywiści sport się przydaje ale czym jest godzina ruchu dziennie w porównaniu z ruchem który mieli ludzie nawet te 100lat temu?
Być może współcześnie, nowotwór jest pozostałością z rewolucji technologicznej XIX, a my obecnie szykujemy naszym wnukom kolejną bombę genetyczną w postaci chorób kręgosłupa, zakrzepicy, nadciśnienia itp.
20 marca o godz. 17:28 89
vps 20 marca o godz. 16:04
„Ostatnia wojna w której na masową skalę ginęli cywile to II wojna światowa.”
Że co proszę?! To są raczej banialuki.
+++++++++++++++++++++++++++++++
A co do wpisu, to bardzo podobne rozumowanie stosował mój wujek, któremu zdiagnozowano raka prostaty. Jego lekarz pozostawił do decyzji wujka „operujemy czy nie operujemy” a wujek stwierdził, że „pewnie jednak co innego mnie szybciej zabije” i „nie operował”.
Pod koniec życia czyli dobrze po 80-tce, cierpiał na tyle różnych chorób, w tym na Altzheimera, że rak prostaty przy nich to był pikuś.
20 marca o godz. 20:02 91
@
No to w jakiej wojnie zginęło ostatnio więcej cywilów niż te 40-50 milionów poległych podczas IIWS?
A porównania do mojego wpisu nie rozumiem. Ja sobie tylko snułem przypuszczenia, nic więcej.
20 marca o godz. 20:51 93
vps,
Ty naprawdę sądzisz, że o tych Twoich „rewelacjach” to nikt nie wiedział?
Bierzesz ludzi za durni; ale tak mają chłopki roztropki, czy inne chłopskie filozofy.
20 marca o godz. 21:41 94
Jeżeli wykluczy się ze statystyki śmierć noworodków i małych dzieci, to do jakiego, średnio, wieku dożywali nasi przodkowie?
20 marca o godz. 22:40 95
vps 20 marca o godz. 20:02
„No to w jakiej wojnie zginęło ostatnio więcej cywilów niż te 40-50 milionów poległych podczas IIWS?”
Przypomniałeś mi, że tobie słowa służą do zaśmiecania a nie do komunikacji. Jak nie rozumiesz różnicy pomiędzy twoim pierwszym wpisem a późniejszą próbą przekręcenia ich znaczenia to ja tobie nie pomogę. Do podstawówki marsz!
21 marca o godz. 6:07 96
Częstsze niż w przeszłości nowotwory to dowód na twierdzenie „na coś w końcu trzeba umrzeć”.
Wszak nie ma już ospy prawdziwej, przypadki polio, duru brzusznego, gruźlicy (co czwarty Europejczyk umierał z tego powodu), kokluszu są dzięki szczepionkom bardzo rzadkie i w pełni uleczalne dzięki antybiotykom. Przypadki śmierci kobiet w następstwie porodu to zupełnie odosobnione przypadki a dawniej przyczyna śmierci co czwartej kobiety. Sepsa była konsekwencją każdej poważnej rany, każdego ataku wyrostka robaczkowego, zapalenie opon mózgowych to była śmierć pewna i bardzo bolesna.
Bardzo podobnie nadal wyglądają przyczyny zgonów w Afryce, a średnia długość życia zakończonego śmiercią z powodów naturalnych wynosi tam 45 lat.
21 marca o godz. 7:27 97
@
Przykro mi że poległem na próbie nawiązania komunikacji z waszej strony. Nie wiem co z tym robić, może do administratora warto zgłosić?
21 marca o godz. 8:17 98
@vps
Co do malejącego rzekomo udziału ofiar cywilnych w wojnach, to przynajmniej w czasie ostatnich 100 lat było tak, że na początku XX wieku cywile stanowili 10 – 15% ogólnej liczby ofiar, w II wojnie światowej już 50%, a pod koniec XX wieku ponad 75% ofiar to byli cywile. Mowa jest tu o udziale ludności cywilnej w całkowitej liczbie zabitych, nie o liczbach bezwzględnych. Jednak dane te doskonale pokazują, że nowoczesne wojny coraz bardziej dotykają cywili niż wojskowych. Podane przeze mnie liczby pochodzą z BBC ethic guide.
21 marca o godz. 9:08 99
Trochę, jak Clara, byłbym ciekaw, jak to się ma do dobrze przeprowadzonej statystyki.
Bo medycyna pozwala przedłużyć życie chorych. Statystycznie więc pogarsza poziom zdrowia… Ale czy, gdyby te osoby umarły, to można by określić ten stan jako ‚zdrowszy’?
Co do chorób, to jednak bardziej złożone. Myślę, że paleolityczny zbieracz-łowca miał małe szanse na pylicę płuc. Inny przykład, to rak tychże płuc — właściwie istnieją jego dwa czynniki (azbest i substancje smoliste z dymu papierosowego), przed ich zastosowaniem i po ich wyeliminowaniu, taka choroba niemal nie powinna występować.
Przykład raka płuc pokazuje jednak, że to jeszcze bardziej złożone. Z jednej strony wytworzyliśmy czynniki rakotwórcze, z drugiej jednak je badamy i eliminujemy z życia.
21 marca o godz. 9:17 100
„Kobiety w połogu”.
No tak 19-wieczny język Trylogii wchodzi na dobre do sfer intelektualnych. Nie byłby to problem gdyby wraz z nim nie wchodziła coraz szerzej także tamta mentalność i tamten sposób myślenia, nawet o sobie jako kobiecie. Szanowna imć białogłowo Krzemińska. Oby tylko ten mały rycerz na K nie wziął Pani w swoją moc. I nie posiadł Pani, jeśli może.
21 marca o godz. 10:01 101
Nowo farbowana niemra udaje, że polski „połóg” kością jej w szwabskim uchu staje… może „Sechswöchnerin” zabrzmi jej w tym reichu lepiej?
To jednak trzeba mieć talent do czepiania się!
21 marca o godz. 11:54 103
„Połóg” jest określeniem medycznym, szanowna pani Vero, używanym nadal dla okresu między porodem a powrotem narządów rodnych do stanu sprzed ciąży. O czym dowiedzieć się można z podręczników do POŁOŻNICTWA, z których kształcą się również POŁOŻNE (w XIX wieku akuszerki) pracujące na oddziałach POŁOŻNICZYCH.
21 marca o godz. 12:25 104
@seba
Mowa tutaj czyli gdzie? bo tutaj na pewno nie o tym mowa. Jeżeli w konflikcie bierze przykładowo 100 osób z czego 90 to cywile i wszyscy zginą to mamy 90%. Jak 90 osób się ma to 40-50mln ludzi? Dzisiaj ofiary cywilów najczęściej liczone są w tysiącach, może to być nawet 99% a i tak mniej niż podczas IIWS. Tam z tych 50mln drugie tyle to ranni i okaleczeni którzy umarli potem, niedożywieni i wyziębieni którzy umarli potem, wszelkie choróbska panoszące się od trupów które zabijały potem, czyli do tej liczby ofiar wojny można doliczyć drugie tyle, które umierało w latach powojennych. Jeżeli wtedy na świecie było 1-2 miliardy ludzi to z powodu wojny wymarło 5-10% populacji. Po wojnie liczba populacji zaczęła wzrastać w niespotykanym tempie, więc trudno tutaj zlekceważyć ten czynnik.
21 marca o godz. 14:13 105
@vps
Piszesz w pierwszym poście: „Kiedyś wojny dotykały każdego, dzisiaj ścierają się głównie armie zawodowe”, no więc odpisuję ci, że to po prostu nieprawda i wskazuję, na czym się opieram. To że my w Europie czy USA siedzimy sobie spokojnie i wysyłamy do Azji drony, nie znaczy, że w wyniku działań tych dronów tam na miejscu nie giną tam cywile. Druga rzecz, to trochę nieuważnie czytasz, bo wyraźnie napisałem: „…mowa jest tu o udziale ludności cywilnej w całkowitej liczbie zabitych, nie o liczbach bezwzględnych”. Ale i tak pozostaje czarno na białym, że w dzisiejszych wojnach ginie więcej cywili niż zawodowych żołnierzy.
Co do masowości śmierci podczas konfliktów, to rzeczywiście dziś nie ma aż tak wielkich hekatomb jak w II światowej, jednak konflikty w Rwandzie, gdzie ofiary szły w miliony (ludność cywilna, nie zawodowe wojsko), w Sudanie, czy chrześcijańsko-muzułmańskie rzezie w środkowej Afryce to przykład że w obecnych czasach wojny to wcale nie domena zawodowych armii i niestety, że wojna przede wszystkim dotyka cywili.
21 marca o godz. 14:34 106
@seba
Jeśli się czepić tego zdania to tak, masz racje ale to mocno wyrwane z kontekstu. Jeśli brać pod uwagę całość mojej wypowiedzi to współczesne wojny to pryszcze. Rwanda, Sudan, Jugosławia czy Syria to bardziej konflikty domowe. Dzisiejsze wojny to są małe wojenki w porównaniu z Rzymem, Czyngis-Chanem, Napoleonem czy wojnami światowymi. Na długość życia to się mocno nie przekłada. Kiedyś jak była wojna to trup leżał wszędzie, dotykało to każdego i konsekwencje były długotrwałe w postaci ran, okaleczeń, chorób, wirusów i zanieczyszczeń.
21 marca o godz. 15:19 108
vps@
Przepraszam ale tamtego musiałem się czepić.
A tak zostawiając na boku wszystko inne, jeśli chodzi ci o to, że statystyczny Kowalski ma mniejszą szansę zginąć w konflikcie zbrojnym niż w dawnych czasach, to masz rację. Nawet w tych „złotych czasach paleolitycznych” łatwiej można było zginąć od ciosu pałką czy dzidą nisz dziś, idąc przez niebezpieczną dzielnicę Nowego Jorku.
W artykule Ameryki nie odkryto pisząc, że dawniej ludzie byli zdrowsi niż dzisiaj. Wtedy działała selekcja naturalna i ten, kto był słabszy szybko ginął, więc wiadomo, że ci, co pozostali przy życiu byli zdrowsi i tylko oni mieli sznsę przekazać swe geny dalej. Dziś, jeśli nie liczylibyśmy astmatyków, alergików, ludzi z krzywymi kręgosłupami, słabym wzrokiem, itd., którzy w paleolicie raczej by nie przeżyli, to nasze społeczeństwo jest całkiem zdrowe. Oczywiście, to dobrze, że cywilizacja pomaga takim ludziom przeżyć, bo przecież to są tak samo wartościowi ludzie jak wszyscy inni, jednak ne da się ukryć, że statrystycznie w badaniach naukowych wychodzi że stan naszego zdrowia się pogarsza.
21 marca o godz. 16:37 109
@seba
Myślę, że stan naszego zdrowia jest gorszy od strony psychicznej, która to znowu ma wpływ na tzw. odporność. Kiedyś wojownik nie potrafił usiedzieć spokojnie na miejscu, kochali wojny, kochali sobie odcinać kończyny, żyli krótko ale intensywnie. To zupełnie inny rodzaj stresu a właściwie jego brak, bardziej impulsy nerwowe, kiedy lubujesz się w wojowaniu, jesteś obyty z zabijaniem i przemocą. Ludzie w Rzymie przecież czerpali rozrywkę z oglądania śmierci na żywo w Koloseum. Dziś się boimy skaleczeń, wypadków, boimy się o dobra materialne, dużo czasu poświęcamy na myślenie o przyszłości, natłok informacji też nas zamartwia. Stres i mało aktywne/intensywne życie nas zabija powoli. Kiedyś się żyło krócej ale na 100%, dziś umieranie zaczyna się już od 30stki.
Nie dziwi mnie to bardzo, w przyrodzie nic nie ginie i obowiązuje prawo zachowania energii. Dawniej człowiek pożytkował ją w 30 lat, dziś w 70 lat ale to ta sama energia więc tylko napięcie inaczej się rozkłada.
21 marca o godz. 18:04 110
” Według Kozłowskiego, który też brał udział w tych badaniach, złotym wiekiem dla ludzkości był paleolit.
Czy „badania” Kozlowskiego byly finansowane z kieszeni podatnika? Na szczescie nie place podatkow w Polsce, ale pytam z ciekawosci. Wszak Polska to naukowa potega… Wyznacza trendy w nauce.
21 marca o godz. 19:16 111
Medycyna całkem sprawnie już ratuje życie, ale nie przywraca zdrowia.
22 marca o godz. 6:03 112
@vps
masz dużo racji co do kondycji psychicznej sporej części cywilizowanych społeczeństw. Jesteśmy karmieni strachem przed chorobami, by można nam było wcisnąć suplementy diety, zagnać na siłownię a wcześniej do sklepu z odzieżą sportową, terapeuty, masażysty itd. To jest po prostu biznes.
Coś jak średniowieczny znachor sprzedający cudowne środki czy talizmany.
Nic nowego po słońcem.
23 marca o godz. 6:24 115
Szanowna Claro
Dziękuję za pouczenie na temat zamykania narządów rodnych.
Zwracam tylko uwagę, że pismo, wktórym Pani komentuje to Polityka a nie Akuszerka Polska a temat to archeologia a nie położnictwo. Nie udało mi się też zauważyć, żeby archeolodzy zaglądali szkieletom do narządów, żeby stwierdzić czy były w połogu czy w porodzie.
Bo inteligenckja według mnie nie polega na umiejętności kopiowania podręczników medycznych tylko na umiejętności dostosowania języka i treści do tematu, potrzeb i okoliczności. Zauważam skromnie. Może byPani tak krótko, dla ćwczenia umysłu, streściła, o co chodzi w mojej wypowiedzi. Wtedy wiedzielibyśmy, czy mamy jednakowy poziom rozumienia problemu.
Pozdrawiam z szacunkiem.