Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI

29.03.2014
sobota

Czas apokalipsy?

29 marca 2014, sobota,

To jeden z tych wywiadów, które warto przeczytać. Bo i wywiadujący zacny: Tomek Ulanowski, dziennikarz naukowy z „GW”, i rozmówca – prof. Bogusław Pawłowski, znany psycholog ewolucyjny. O czym ta rozmowa traktuje, podaję w telegraficznym skrócie: jak nasza biologia, czyli de facto interes samolubnych genów, sprawia, że nie jesteśmy w stanie (w wielu sytuacjach) działać dla dobra wspólnego i dbać o stan naszej planety. Obydwu rozmówców bardzo niepokoi w tym kontekście wzrost liczby ludności Ziemi, na której żyje obecnie ponad 7 mld przedstawicieli gatunku Homo sapiens. Wszystko (nie)pięknie, ale jedna rzecz mi w tej rozmowie zgrzyta.

Otóż część wywiadu z prof. Pawłowskim brzmi bardzo znajomo, czyli katastroficznie. Oto przykłady:„Ludzkość pędzi dziś ekspresem, który nabrał takiej prędkości (w sensie wzrostu wielkości populacji), że musi się wykoleić”.

Już teraz szacuje się, że każdego roku przejadamy o połowę więcej zasobów, niż Ziemia jest w stanie odbudować. Żyjemy więc na kredyt”.

Jak pokazują analizy WHO, już niedługo dwie trzecie ludzkości będzie miało problemy z dostępem do wody(…) Doprowadzi to niewątpliwie do konfliktów społecznych. I to nie na skalę rozruchów, w których studenci walczą o darmową edukację”.

Obecną sytuację można by porównać do piramidy finansowej. Dla przeszłych pokoleń była ona zyskowna, ale dla przyszłych oznacza tragedię. Miecz Damoklesa wisi nie tylko nad nami, ale też nad całą biosferą”.

W pewnym momencie wywiadu pojawia się też wypowiedź w duchu niezbyt sympatycznego maltuzjanizmu: „(…) to my przecież jesteśmy zarazą tej planety. Ziemia wymaga zdziesiątkowania populacji Homo sapiens – gatunku, który zaburzył jej równowagę ekologiczną”.

Nie zamierzam lekceważyć problemów, o których rozmawiają Ulanowski z Pawłowskim. Nie podoba mi się przeludnienie, niszczenie przyrody czy niepohamowany konsumpcjonizm oraz fetysz wzrostu gospodarczego. Nikt też nie jest w stanie dać gwarancji, że historia naszego gatunku nie skończy się źle. Z drugiej jednak strony, te katastroficzne wizje brzmią jakoś dziwnie znajomo. Propaguje je od kilku dekad np. Paul Ehrlich, już w latach 60. XX w. wieszczący zagładę, która jednak nie nadeszła (np. w 1971 r. przewidywał, że z powodu wywołanych przez DDT nowotworów średnia życia w USA około 1980 r. spadnie do 42 lat). Niedawno zaś po raz kolejny podzielił się ze światem swoim głębokim pesymizmem (a jego tezy brzmią bardzo podobnie do tego, co mówi prof. Pawłowski). Dlatego bloger magazynu Discover, Keith Kloor, nazywa Ehrlicha i jego żonę Ann „handlarzami katastrofą”.

Oczywiście Ehrlich nie jest jedyny. Niedawno doszło do ciekawej polemiki na temat pewnej publikacji, która miała być rzekomo dziełem uczonych z agencji NASA i wieszczyć nieodwracalny upadek cywilizacji przemysłowej. Dlaczego tego typu czarne wizje mi się nie podobają? Bo, po pierwsze, wątpię w ich fatalizm. Po drugie, wolę coś pozytywnego robić, niż siąść i płakać, czekając na zagładę, której podobno nie da się uniknąć.

Jest sporo publikacji, i to również ludzi związanych z ekologizmem, które pokazują, że katastrofa nie musi być nieunikniona. Mam tu na myśli m.in. „Whole Earth Discipline”, „The God Species: Saving the Planet in the Age of Humans” czy teksty Bjorna Lomborga. W 2012 r. sam pisałem o dwóch książkach, Stevena Pinkera i Matta Ridley’a, będących obszernymi polemikami (być może nawet zbyt optymistycznymi) z katastrofistami.

Niech za puentę tego wpisu posłuży autocytat z tamtego tekstu: „I z tym chyba mamy największy problem – jak znaleźć rozsądny balans [między katastrofizmem a hurra optymizmem]. Zwłaszcza gdy nadmiar histerycznych komunikatów utrudnia rozróżnienie rzeczywistych od wyolbrzymionych zagrożeń. Trudno też nie zgodzić się z Ridleyem, że przeszkodą w pokonaniu czekających nas problemów może być zwalczanie postępu nauki, np. ideologiczne, a nie racjonalne odrzucenie genetycznie modyfikowanej żywności, szczepionek czy energetyki jądrowej”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 19

Dodaj komentarz »
  1. Ingerencja medycyny w dobór naturalny , który naturalnie eliminował osobników z błędami genetycznymi stworzy tragiczne następstwa dla całej populacji. Liczba ludzi wymagających opieki będzie wzrastać w postępie geometrycznym. Wzrost liczby ludności ziemi musi być zahamowany. Brak wody okaże problemem ważniejszym od braku paliw i energii. To jest tak oczywiste jak 2 x 2 = 4 , ale politycy i elita religijna udaje „humanistów”.

  2. 1. Skoro mitologia XIX wieku wyznawana przez wszystkich naukowców, twierdzi że świat jest a la mechaniczny i człowiek wyewoluował w wyniku procesów ewolucyjnych, czyli wraz z człowiekiem świadomość i rozum, to na podstawie czego, twierdzi się że ten sam człowiek jest jakimś antagonistą względem przyrody/natury/biosystemu? Skoro to ewolucja nas stworzyła to wszystko co robimy, również zanieczyszczanie, jest NATURĄ i jest biosystemem. Czy może oddzieliliśmy się od ewolucji i sobie teraz żyjemy zawieszeni w jakiej niewidzialnej fizykalnej sferze? Może w Narni?
    Robimy to co chce ewolucja, czyż nie tak? Jeśli ewolucja zechce nas zgładzić tak jak to robiła z każdym gatunkiem do tej pory, to co jej część/gałąź (czyli człowiek) może z tym zrobić? Chyba, że możemy kontrolować te procesy i biosystem? Jeśli możemy, to czy czasem nie obali to teorii ewolucji?
    2. Niech ktoś poda definicję tego fantastycznego słowa pojawiającego się często w królestwie Narnii, czyli harmonia z przyrodą? Jak to ma wyglądać? Co to jest? Z przyrodą czyli z czym, z zielenią ale z brązowym i żółtym już nie? Skoro ewolucja stworzyła ludzką naturę chciwą na pieniądz i to prawa ekonomi formują globalne procesy (bynajmniej w dużej części) to czy czasem nie warto zacząć od pracy terapeutycznej która to będzie zmieniać ludzką naturę, psychologicznie, na bardziej „środowiskowo ekonomiczną”? O ile oczywiście odpowiemy sobie na pytania z punku 1.
    Te starania naukowców na rzecz naszej planety przypominają lunatykowanie. W dzień idzie się gasić pożar ale w nocy idzie się go wzniecać, tylko na drugi dzień się nie pamięta, że to my. No chyba, że naukowcy nie korzystają z papieru pozyskiwanego z drzew, tylko z tego ekologicznego, z oleju rzepakowego…z Narnii.
    3. Aztekowie też przewidzieli zagładę swojej cywilizacji. Przelewali krew aby się przed tym uchronić a i tak Hiszpanie wybili ich w pień. Może zamiast bawić się w Pana Bozia i zmieniać świat obalając równocześnie wszystkie mity które wymyślamy, następnymi mitami, lepiej nie robić nic? Świat sobie poradzi i bez nas, poradzi sobie też i biosfera, tak jak sobie radził przed nami. Nie decydujemy kiedy się rodzimy ani też kiedy umieramy, choć zaraz, w tym drugim czasami NATURALNE procesy można przyśpieszać. Zazwyczaj dzieje się to wtedy, kiedy chcemy przejąć nad nimi kontrolę.

  3. To i tak jest w miarę optymistycznie w porównaniu z hipotezą Medei Warda, który uważa, że immanentną cechą życia jest zmierzanie do samozagłady. I co uzasadnia bardzo kiepsko.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Ja mam propozycje do @Gospodarza zby nie zamieszczal linkow do artykulow GW. Albowiem, aby te linki czytac, tzreba oplacic haracz w pieneidzach. Nie zebym mial cos przeciw placeniu – place za dostep do Polityki – ale mam przeciw zarowno cenie okerslonej pzrez GW jak I sposobowi w jaki te oplaty zostaly wprowadzone.

    Wracajac do meritum: wydaje sie ze Znany Dziennikarz I Znany Naukowiec nie slyszeli o Klubie Rzymskim I raporcie „Granice Wzrostu” („moim obowiazkiem, jako naukowca, jest pisanie a nie czytanie” powiedzial pewien 30 letni Luminarz Nauki).

    Otoz, Klub Rzymski, miedzynarodowa grupa naukowcow, w roku 1972 opublikowala ksiazke „Limits to Growth”. Ksiazka narobila strasznej wrzawy, albowiem pzrewidywala dosyc apokaliptyczne wizje rozwoju globalnego do roku 2100. Ksiazka byla na tyle kontrowersyjna, ze poczatkowo w Polsce byla na indeksie I rozchodzila sie jako „samizdat”. Byla bowiem w sprzecznosci z rozowymi wersjami rozwoju komunizmu. Dopiero gdy Sowieci wydali ksiazke, w Polsce odpuszczono. Ksiazka ukazala sie jako Granice Wzrostu

    Ksaizke zostala ogolne zle zrozumiana – zostala zrozumiana jako PROGNOZA, podczas gdy byla tylko I wylacznei ANALIZA SCENARIUSZY. Pokazywala ze do zapasci moze dojsc – ale w pewnych sytuacjach. Ksiazke ponownie wydano w roku 2004, z okazji 30 lecia oryginalu (Limits to Growth, The 30 Year Update, Donella Meadows I inni). To wydanie usiluje wyprostwoac neico percepcje publicznosci – od „prognozy” do „analizy”.

    „Granice Wzrostu” doczekay sie szeregu omowien; jedno z ciekawszych I nowszych to ksaizka The Limits to Growth Revisited, Ugo Bardi (Springer Briefs in Energy) koncentrujaca sie na „energetycznych” aspekatch Granic Wzrostu

    Ta sama grupa wydala druga ksiazke: Beyond The Limits: Confronting Global Colalpse – Envisioning a Sustainable Future, rowneiz Donella Meadows I inni. Pokazuja tam, ze stosunkowo neiwielkie korekty polityki w roznych dziedzinach moga skutkwac radykalnymi roznicami w trajektoriach rozwoju, umozliwiajac miedzy inntmi przejscie od wizji katastroficznej do wizji zrownowazonej.

    Zasadniczym pozytywem prac Klubu Rzymskiego jest uzycie modeli matematycznych. Jest to duzo lepsze narzedzie niz „machanie rekami”. Wymachac mozna sobie wszystko.

    Tak na marginesie, metodologia budowy tego typu modeli zostala opisana w innej ksiazce – Thinking in Systems – A Primer, rowniez autorstwa Donelli Meadows. Niestety, wydana juz po smierci Autorki. Sama matodologia zas bazuje na System Dynamics wprowadzonej pzrez Forrestere w ksiazce Industrial Dunamics

    Neistety, „System Analysis” dawno pzrestano uczyc studentow. Za trudne. Dzieki czemu „machanie rekami” jest podstawowa „metodologia naukowa” do tego rodzaju „badan”. Ale za to latwiej machanie rekami dyskutowac an salonach

    Rekomenduje wszystkim zainteresowanym tematem lekture ksziazek wylistowanych powyzej, jak rozneiz innych ksiazek Donelli Meadows a dotyczacych spraw socjalnych zwiazanych z byciem „citizen of the World”

  6. Ludzki umysł jest jedynym zasobem – w zależności od tego, od którego końca patrzymy – ostatecznym lub pierwotnym.

    Nie wycięliśmy wszystkich drzew na opał,a w domach ciepło. Nasze konie nie utopiły miast w g… Nadal żywimy się nieefektywnie energetycznie, bo po prostu możemy sobie na to pozwolić.

    Tak więc, spokojna moja głowa.

  7. O wiarygodności publicystyki red. Rotkiewicza najlepiej świadczy fakt, iż nadal wyznaje jako dogmat niedorzeczną i faktycznie quasi-religijną już u samego zarania teorię samolubnego genu…

  8. @?
    A na czym ta niedorzeczność i quasi-religijność polega?

  9. @ vps
    Trudno mi stwierdzić, czy chodzi tutaj o kompletne niezrozumienie teorii ewolucji, czy też te teleologiczne wstawk mają być stylizacją jakąś?

    Skąd bzdura, że ewolucja odnosi się tylko do natury?

    Oczywiście człowiek ewolucji podlega i nie podlegać nie może. Ale poprzez znajomość praw rządzących światem może odpowiednio wpływać na otaczający świat, także na siebie.

    Abstrahując od Warda, biosfera poradzi sobie nawet po kolejnym wielkim wymieraniu wywołanym działalnością człowieka. Bioróżnorodność odrodzi się po pewnym, niezbyt długim czasie. Klka milionów lat starczy. 1 piętro w dziejach Ziemi. Gorzej, że dla człowieka to bardzo długi czas. To człowiek odniesie wtedy stratę (i tylko człowiek może ją w rzeczywistości odnieść, jako że tylko człowiek na tej planecie wartościuje).

  10. @mpn

    To są dogmaty wiary prowadzące do totalitaryzmów, czyli powtórka z historii, próby kontroli.

    Oczywiście, każde działanie człowieka ma swoje konsekwencje ale żeby móc je przewidywać w skali marko, należy mieć wszechwiedzę o skali marko. Wtedy zbiór danych można tak przesuwać aby osiągnąć zamierzony cel. Tymczasem, my mamy tylko mitologię odnośnie makro (kosmologia, ewolucja itp), właściwie trudno powiedzieć ile wiemy a ile jeszcze nie wiemy i cokolwiek byśmy nie zrobili będzie strzałem na oślep, zwykłą loterią.
    Naukowcy są zaślepieni pychą, „wielkie umysły” czują, a bardziej wydaje im się, że wiedzą jak tworzą się globalne i ewolucyjne procesy, a w rzeczywistości wiedzą tylko tyle ile ręka sięga, w drobnych szczegółach, w skali mikro choć tu też do pewnych granic. Jesteśmy dla samych siebie punktem zero, punktem odniesienia i w marko i mikro wiemy tylko tyle ile wzrok sięga, cała reszta to miraże. Nikt nie wie jaka jest relacja kosmosu względem ziemi i co to jest życie i gdzie jest granica pomiędzy materią organiczną a nieorganiczną. To są tylko konwencje, konstrukcje języka/wyobraźni, przypuszczenia i spekulacje bo skoro roślina posiada w sobie wartość energetyczną to tak samo posiada ją rozgrzany kamień, czy węgiel i jedno i drugie ma swoje znaczenie. Wszystko też nieustanie się zmienia, jedni to robią szybciej, drudzy wolniej.
    Stopień kontroli jaką obecnie posiada człowiek nad jakimikolwiek procesami jest znikomy. 99% ludzi nie potrafi kontrolować samych siebie, nikt nie potrafi przewidzieć żadnych zdarzeń w sposób ciągły i niezawodny, bo dobrze sobie radzimy tylko z rzeczami tzw. martwymi czyli kamieniem, on jest łatwy do przewidzenia a tzw. życie wymyka się nam z pod kontroli nieustannie i jedyne co można zrobić to pracować nad samym sobą, działać do granic weryfikacji eksperymentalnej a co do reszty to się wyluzować, bo ta reszta to tylko teoria i tworzenie mitów, metafizyki, przypuszczenia i spekulacje.
    Podstawowy błąd jaki się popełnia w takich spekulacjach, prócz ignorancji i arogancji „wielkich umysłów”, to logiczne niekonsekwencje i brak ścisłego definiowania pojęć.
    1. Nie ma czegoś takiego jak człowieczeństwo. Każdy umiera więc działanie na rzecz ochrony gatunku to działania prorodzinne. Ograniczanie populacji jest hamowaniem rozkwitu życia. Jak można chcieć chronić życie ograniczając życie? Skoro gatunek rozmnożył się do takiego stopnia, że ziemia nie jest w stanie wykarmić, to tak samo automatycznie zredukuje się liczba populacji. Dzisiaj miliony ludzi umiera z głodu i ta redukcja jest naturalna, jest codziennością, nie mówiąc o innych przyczynach zgonów, a my mamy się martwić tymi którzy będą umierać z głodu za sto lat? Z jednej strony usprawniamy medycynę aby żyć dłużej, czyli dłużej wyjadać zasoby a z drugiej strony będziemy kontrolować populacje? Jak tego dokonać nie wybierając, kto zasługuje na życie a kto na śmierć?
    2. Skąd przekonanie, że w przyrodzie coś ginie bezpowrotnie? Jeśli miliony lat temu, biosfera była bogatsza w roślinki i zwierzątka i różnorodność gatunków to była lepsza a dziś, dominujący człowiek i te 7 miliardów to jest jałowość życia? Przecież to wszystko ładunki energetyczne w innym stanie, obojętnie czy szkielet w ziemi czy żyjący człowiek na ulicy, wszystko ma masę czyli ma energię ale też i nie trwa wiecznie. Na podstawie jakich założeń wartościuje się życie i od kiedy to nauka zajmuje się wartościowaniem? Jeśli za 100 lat będzie 50 miliardów ludzi i będziemy żyć w stali i betonie podłączeni kroplówką do maszyn, to to też będzie życie, tylko w innej formie, w takiej jaką sobie wybraliśmy chwaląc rozwój technologi i postęp nauki.
    3. Takich przykładów na logiczne niekonsekwencje jest o wiele więcej, człowiek to przede wszystkim istota psychiczna i to ma dużo większe znaczenie niż biologia.

    Te wszystkie próby kontroli wszechświata przez naukowców są zabawą w Boga. Dzieci przebierają się w jego szaty i udają, że wiedzą i udają że rozumieją jak to działa. Jałowa mitologia, jałowa metafizyka, nic więcej.

  11. Mówisz o niekonsekwencjach i sam od nich nie stronisz.

    Piszesz o psychice, z drugiej strony negując człowieczeńśtwo. Tymczasem istnieją obiekty nieredukowalne do świata materialnego, obecne w lidzkiej świadomości. To na świadomości opiera się człowieczeństwo, bez względu na to, czy jest ona wytworem świata fizycznego, czy nie.

    Wiemy zaś jeszcze mniej, niż widzimy. Nie widzimy tego, co realnie istnieje (nie da się udowodnić, że istnieje), ale to, co mózg wytwarza w 17 i okolicznych polach Broadmana w płacie potylicznym kory mózgu, przy udziale innych ośrodków. To tylko wrażenia, nie noumenalna rzeczywistość. Ale na tych i im podobnych wrażeniach udało się zbudować cywilizację, polecieć w kosmos, rozbić jądro atomu i stworzyć przeciwciała monoklonalne służącce terapii licznych chorób. Więc bez względu na stosunek obrazu w świecie wewnętrznych do świata zewnętrznego przełożenie się sprawdza. nawet, jesli o świcie wiadomo niewiele. Przynajmniej już wiadomo, że wiadomo niewiele, pod koniec XIX wieku zachwycano się jeszcze prawie pełnym fizycznym opisem świata.

    Natomiast gatunki giną bezpowrotnie. Stochastyczny proces mutacji nie doprowadzi po raz kolejny do pojawienia się jakiegoś gatunku. Nie wiem, czy kiedyś biosfera była bogatsza, kiedyś przyjmowano jako dogmat, że dziś jest bogatsza, niż kiedykolwiek, potem to podważono i połączono z hipotezą Gai.

    Tak jak pisałem, dla natury nie ma żadnego znaczenia, czy organizmy żyją w betonie, czy na łączce. Dla człowieka ma znaczenie i tylko dla człowieka. I w człowieka interesie są próby przeciwdziałania negatywnym zdarzeniom na miarę jego możliwości. Nawet jesli mało rozumieją. Cóż, paracetamolu używa się od lat, a zrozumienie jego działania (nie wiadomo, czy trafne) przyszło niedawno. Mitologii w tym nie ma, to inny sposób opisu świata. Metafizyki też się raczej unika. Jest trochę wartościowania, oderwanego od samej nauki, bo nauka wartościowania nie obejmuje, ale opierającego się o dane, które nauka podaje.

  12. @mpn: Abstrahując od Warda, biosfera poradzi sobie nawet po kolejnym wielkim wymieraniu wywołanym działalnością człowieka. Bioróżnorodność odrodzi się po pewnym, niezbyt długim czasie. Klka milionów lat starczy.”

    Po;ecam ksaizke The World Without Us. Rozwazajaca co by sie stalo gdyby ludzkosc nagle zniknela z powierzchni Ziemi. Autor sygeruje ze miliony lat nie sa potzrebne. Kilkaset lat wystarczy aby po czlowieku ne zostal onawet sladu.

    *http://en.wikipedia.org/wiki/The_World_Without_Us
    ^http://www.worldwithoutus.com/index2.html

    W oparciu o ksiazke zrobiono serial telewizyjny pokazujacy sprawe bardzij jnaocznie I widowiskowo

    *http://en.wikipedia.org/wiki/Life_After_People

  13. @ AL
    Tak w kilkaset lat po miastach pewnie zostaną jeynie niewielkie ślady (jak po dawnych miastach dzisiaj), ale chodziło mi o zwiększenie różnorodności genetycznej. Gatunek może podobnież powstać nawet w 200 000 lat (pielęgnicowate), jednakowoż zazwyczaj tak szybko to nie postępuje.

  14. @mpn
    – to, że istnieje sfera ludzkiej psychiki nie oznacza że człowieczeństwo jest czymś, rzeczą, obiektem które człowiek może kontrolować. Bo jeżeli może to robić to tylko w sferze psychiki, własnej, a od tego jest tylko religia/mistyka/metafizyka, żadna nauka nie wie czym jest właściwa psychika/świadomość bo ona może i istnieć w każdym kamieniu, np w stanie medytacji i po „upadku człowieka” zmienić tylko właściciela. Tylko nierealny przesąd każe nam myśleć, że świadomość tu punkt/obiekt/spektrum/cokolwiek który każdy nosi w głowie, już bardziej prawdopodobne jest to, że mózg jest tylko anteną ale to temat rzeka.
    – wiedzy mamy sporo, całe tomy a nawet biblioteki ale nie wiadomo czy jest to 1%, 50% czy 90% wszystkiego co można widzieć, również temat rzeka bo z tą wiedzą to jest pewien psikus. Chodzi o to, że niektóre śmiałe działania robią więcej szkody niż pożytku, bo się ludziom wydaje – każdy podręcznik od historii jest pełen takich przykładów (niewolnictwo, feudalizm, imperializm, komunizm, nazizm itd itd.)
    – Nie da się kontrolować gatunku bez ograniczania jego wolności, podziałów, tworzenia klas, totalitaryzmu i ogólnie niesprawiedliwości. Japonia leży obok Chin a mają niż demograficzny, za 20 lat w Chinach wzrost klasy średniej może odwrócić tendencje demograficzne i zatrzymać ten boom. To są rzeczy nieprzewidywalne. Dziś Polska jest w niżu demograficznym, jeśli zabraknie jedzenia koszty pójdą w górę, ludzi nie będzie stać na zakładanie rodzin, mogą przestać się rozmnażać itd itd. Tutaj w grę wchodzi tyle czynników, że każde majstrowanie przy tym automatycznie zmienia każdą prognozę i równanie idzie w kubeł. Życie to nie statystyka, jest żywe czyli zmienne i nie można tego analizować matematycznie bo ona się sprawdza tylko przy tzw martwej materii, która się nie rusza, tak jak nie rusza się kwadrat czy liczba.
    – Gatunek to tylko pewien koncept, nie ma czegoś takiego samego w sobie, bez łąk i trawy nie ma gatunku Gazeli, tak samo jak nie ma bez deszczu, bez komarów i much, bez wszystkiego co się na to składa. Skoro te czynniki są w nieustannym procesie zmian to i gatunek będzie nieustannie płyną z tą zmianą i nie będzie miał wyboru. Możemy podtrzymywać sztuczne życie w zoo ale to będzie tylko obrazek na ścianie a nie gatunek, bez Afryki nie ma lwa i gazeli i to wszystko jest współzależne. Próba kontroli to próba wyrwania z tej harmonii czyli mutacja i dysharmonia. Człowiek ma rozum aby przewidywać ale jemu służy to do tego samego do czego lwu kły a sokołowi szpony, do życia, do codzienności, nie jest na tyle świadomy ani inteligentny aby unieść się ponad to, widzieć wszystkich ludzi jako całość i wiedzieć co jest potrzebne do istnienia tego gatunku a co nie. On może się tylko starać osiągnąć ten poziom, spekulować ale od tego są religie i to zawsze będą tylko dogmaty, nigdy wiedza która sprawi, że się przyciśnie przycisk i będzie działać.
    Zresztą, szczerze, nie sądzę aby naukę można było powstrzymać i myślę, że będą majstrować. Pewne jest tylko to, że nigdy im nie wyjdzie to co sobie założą, jeden problem zamienią na drugi, tak jak postęp nie usuną chorób, cierpienia i niedoli z naszej rzeczywistości a codziennie się obiecuje, że to już tuż tuż i jesteśmy w raju. Ludzie osiągają swoje cele tylko za życia, na krotką metę, w skali mikro. Co do reszty pasuje mieć pokorę, skulić głowę i zaufać temu czemuś co nas stworzyło. Ci co bawią się w boga, zawsze przez historie oceniani są najgorzej, i trudno się dziwić bo zawsze wychodził im diabeł.

  15. @ Mpn – polega ona na głoszeniu na serio poglądu, że aliaż cząsteczki puryny, cukrowca i prostej zasady, sparowany wiązaniem wodorowym i zmultiplikowany w łańcuchowy polimer, posiada inteligencję i wolicjonalność. Od razu uprzedzam – jeżeli mi odpowiesz, że to tylko ujęcie metaforyczne, to ja ci odpowiem: bajki semickie, mity greckie czy podania indiańskie są równie bezwartościowymi metaforami.

  16. PS. Zamieszczona przez was ankieta zawiera pytanie sformułowane tak głupio, iż zrezygnowałem z oddania głosu.

  17. @vps
    A jakiś dowody na świadomość zmieniającą użyktownika? jakieś na mózg-antenkę?

    Ciekawe, że matematyka się nie sprawdza w przypadku materii ożywionej (ożywionej w Twojej opinii przez vis vitalis czy może jeszcze jakąś inną antenkę?), skoro istnieje ekologiaa matematyczne, kinetyka enzymatyczna, a genetyka korzysta ze statystyki. Właściwie cała medycyna z niej korzysta, bez statystyki (a więc matematyki) porządnej pracy naukowej w medycynie się nie pisze, chyba że case report. Prawa rządzące materią ożywioną i nieożywioną są posobne, nie ma żadnej sztywnej granicy.

    Istnieje coś takiego jak gatunek „Gazela”? Pierwsze słyszę. Sugeruję sprawdzić szczegóły 🙂 Aha, i jeśli by Afrykę licho wzięło, powiedzmy, anihilowała by się, to lwy w amerykańskich ogrodach zoologicznych również by zniknęły? Ciekawy pogląd, nauce wcześniej nie znany. Radzę opisać.

    I zaufać czemuś, co nas stworzyło. Ciekawe. Czemuś, czyli nie wiadomo czemu, ale zaufać. Na podstawie czego? Samego stworzenia?

    Rzeczywiście, dobrze jest mieć pokorę. Także w wygłaszaniu podobnych opinii.

  18. @?
    Mylisz się, to puryna jest zasadą, DNA składa się z zasady azotowej, deoksyrybozy i kwasu ortofosforowego(V) połączoneych wiązaniami N-glikozydowymi i estrowymi.

    A w tym pomyśle chodzi o to, co jest podmiotem ewolucji, w której żadnej wolicjonalności ani teleologii nie ma, bez względu na poziom. Chodzi o to, jakie jednostki niedokładnie samopowielają się.

  19. @mpn
    – a są jakiekolwiek dowody na temat świadomości? Ktoś znalazł miejsce w którym się chowa? W mózgu? To ciekawe, a skąd kwiat wie kiedy przyciągać owady, jeśli nie jest świadomy istnienia owadów? Jak wygląda komunikacja genów skoro nie są świadome? Jest to mechanizm? Mechanizm to materia nieożywiona przecież, ograniczony i w pełni zdeterminowany, zbiór zamknięty czyli matematyka i statystyka sprawdza się tylko jako koncept, przy rzeczach tzw. martwych. Nijak to się ma jednak do prawdy o roślinie, która jest żywa, więc nie może być mechaniczna, musi być świadoma, więc świadomość nie jest tylko w głowie i skoro matematyka jej nie widzi to znaczy, że jest niekompletnym poznaniem, ma braki albo cała jest bzdurą itd itd. itd…. można tak w nieskończoność, bo na tym polega potęga mitu i nauka też w pewnym sensie jest takim mitem, jednym z wielu.

  20. @mpn
    Mam lepszy przykład:
    Mój telefon z ekranem dotykowym reaguje jak go dotknę. Jeśli roślina reaguje na takiej samej zasadzie na dotyk owada to wszystko na tym wszechświecie, cały wszechświat to jeden wielki martwy mechanizm, trup. Jeśli to jest trup to dlaczego mówimy o jakimś życiu? Dlaczego roślina jest żywa a telefon jest martwy?
    Taka jest różnica w mitologi. Jedna, ta irracjonalna, fantastyczna, literacka jest mitologią życia, druga ta racjonalna, analityczna i matematyczna jest mitologią śmierci. Kwestia wyboru kto co lubi. Ja lubię być konsekwentny i skoro żyję opowiadam się za życiem a nie za śmiercią. Matematyka to zło konieczne bo bez góry nie ma dołu tak jak bez zła nie ma dobra.

css.php