Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI Naukonauci - Blog dziennikarzy naukowych POLITYKI

7.10.2014
wtorek

Duch zajaśniał

7 października 2014, wtorek,

Duch noblowski zajaśniał światłem jasnym i białym – to znaczy niebieskim.

Wybór tegorocznych nagrodzonych w dziedzinie fizyki jest historycznie słuszny, ze wszech zdroworozsądkowych miar uzasadniony, oraz, co tu dużo gadać, zaskakujący w stopniu minus jeden – pozostaje zatem w zgodzie z inżynierskim stosunkiem do rzeczywistości, który cechował świętej pamięci Alfreda Nobla (przy najwyższym szacunku dla wyróżnionych naukowców).

Trzech Japończyków – Isamu Akasaki (Nagoya University), Hiroshi Amano (Nagoya University), oraz Shuji Nakamura (University of California) – zostało wyróżnionych za wynalezienie diody elektroluminescencyjnej emitującej światło niebieskie. Tej właśnie diody, której kolejne wcielenia stały się stałym elementem dzisiejszego technokrajobrazu. Diody wydajnością dziesiątki razy przewyższają klasyczne, edisonowskiej jeszcze proweniencji żarówki. Są trwałe, do ich produkcji zużywa się sto razy mniej materiałów niż do wytwarzania szklanych baniek, nie zadają gwałtu środowisku naturalnemu. Zużywają wielokrotnie mniej energii niż inne źródła światła, dzięki czemu noce w afrykańskich czy azjatyckich wioskach nie są już tak depresyjnie czarne, i dzieci mogą uczyć się po zmroku.

Diody, czyli maleńkie elementy półprzewodnikowe generujące fotony o określonej energii, znane są światu już od ponad pół wieku. Początkowo emitowały tylko promieniowanie podczerwone, potem nie bez wysiłku stworzono diody czerwone, pomarańczowe, żółte, zielone. W tej tęczy brakowało jednak jednego pasma. Światło niebieskie, zakres fal o wysokiej częstotliwości, pozostawało poza zasięgiem przez blisko 30 lat – z przeróżnych powodów, głównie ze względu na trudności w otrzymywaniu i obróbce dość egzotycznych substancji wchodzących w skład podstawowych elementów diody (związki indu, galu i azotu). Akasaki, Amano i Nakamura stan ten zmienili – i wielka chwała im za to.

Opracowanie przez nich diody niebieskie układa się dziś obok innych, emitujących promieniowanie o innych zakresach, tak by w sumie dawały światło zbliżone kolorem do światła słonecznego, do którego przywykliśmy w trakcie ewolucji. Przyszłe pokolenia na żarówkę z wolframowym drucikiem w środku patrzeć będą jak gimnazjaliści na kasetę magnetofonową.

Można się zastanawiać, czy nie należało było kiedyś nagrodzić naukowców i inżynierów, którzy doprowadzili badania do punktu, w którym przejęli je nagrodzeni Japończycy. A było ich niemało. Najpierw trzeba było przecież odkryć elektroluminescencję, potem stworzyć prototyp diody wykorzystującej to zjawisko, udoskonalić technologię… Trwało to niemal cały wiek. Ale też i należy się cieszyć – Isamu Akasaki ma już 85 lat i jeśli Nobel, to właśnie teraz.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 7

Dodaj komentarz »
  1. Nasz ci był niebieski laser.Chwilę pózniej okazało się ,że opatentowali Japończycy.
    Na dodatek noblista ,zupełnie nie naukowy,zapragnął byc „drugą Japonią”.
    Jakieś fatum..

  2. Cudze chwalicie swego nie znacie. Jeszcze trochę i nie będzie czego poznawać.

  3. „nie zadają gwałtu środowisku naturalnemu”
    To się jeszcze zobaczy. Po zainstalowaniu ich w podobnej liczbie jak tych „żarowych żarówek”
    Pracował Autor z maszyną do epitaksji? Osadził w życiu jakąś wartstwę epitaksjalną? Mówi mu coś skrót MOCVD?
    Chodzi mi o chemikalia używane w tym „nie zadającym gwałtu środowisku naturalnemu” procesie produkcji. Nie życzę Autorowi żadnej awarii w czasie tego procesu.
    Tyle w kwestii samego wytwarzania LEDów.

    A teraz ich zastosowanie. Z jakiegoś niewytłumaczego dla mnie powodu zarówno tutaj jak i pan Berg w swoim artykule traktują LEDy tak, jakby były to bezpośrednie zamienniki tradycyjnych żarówek. A przecież nie są. Pan Berg epatuje 100 tysiącami godzin (szacowanego) czasu życia.
    W tym apisie przynajmniej już nie ma tych kosmicznych porównań z trwałością żarówki.

    Ale żaden z dziennikarzy nie zauważa, że żarówka nie potrzebuje zasilacza na prąd atały. Ona operuje zasilana bazpośrednio prądem zmiennym o napięciu sieci. Wiem, wiem, są też LEDy na AC. Ale jest ich mniejszość i zwykle nie jest to rozwiązanie proponowane jako zamiennik pojedynczej żarówki.
    Takie lampy na LEDach muszą mieć zasilacz. A w nim kilka innych elementów elektronicznych, choćby taki kondensator. Jestem pewien, że całość, czyli cała lampa „wysiądzie” dużo wcześniej z powodu awarii kondensatora aniżeli samej diody. Tylko że z punktu widzenia użytkownika to jeden pies.

    No i ta „przyjazność dla środowiska” od razu zaczyna wyglądać inaczej jak – realistycznie – do diodki LED dodamy jej oprawkę, (tak, tak!), radiator i zasilacz.

    .

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. „z przeróżnych powodów, głównie ze względu na trudności w otrzymywaniu i obróbce dość egzotycznych substancji wchodzących w skład podstawowych elementów diody (związki indu, galu i azotu). ”

    Tak to niestety, dziwnymi ogólnikami, trzeba na podobno inteligenckim blogu omijać szczegóły krystalografii, epitaksji, domieszkowania, utleniania, itd.
    Ogólnie, technologii półprzewodnikowych i optoelektronicznych.

    W Polsce, kraju podobno 38 milionowym, AD2014 tematy zrozumiałe tylko dla (może) 100 czy 200 osób.

    Nie ma nawet miejsca

  6. @ zza kaluzy
    Coz, z zalem przyznaje, ze nie pracowalem ani z maszyna do epitaksji, ani ze snopowiazalka.

  7. @Karol Jałochowski 9 października o godz. 9:58
    ” ani ze snopowiazalka.”
    Wypisz, wymaluj modelowa odpowiedź mojego dziecka numer czy.
    Inna z tego samego gatunku: „Ornitolog nie musi być ptakiem”.

    A potem historyk-malarz kominowy zostaje premierem średniej wielkości państwa i języków obcych uczy się na korepetycjach pomiędzy premierowaniem temu państwu a królowaniem Europie.
    Tylko dlatego, że ta akurat jego „kompetencja” była wyszła.
    Za inne jego kompetencje zapłacą przyszłe pokolenia.
    I nie będzie im wtedy w głowie odkurzanie klaki spolegliwych dziennikarzy „Polityki”. Też ornitologów z powołania a nie z posiadania pazurków.

  8. Dzieci Panskie nad wyraz inteligentne. Do zrozumienia reszty wypowiedzi rzeczywiscie brakuje mi kompetencji.

css.php