IPCC (Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu ONZ) opublikował w weekend raport-syntezę podsumowujący wiedzę na temat zmian klimatu. W ciągu ostatniego roku ukazały się raporty szczegółowe, ten wieńczy dzieło. I nie pozostawia wątpliwości.
Human influence on the climate system is clear, and recent anthropogenic emissions of greenhouse gases are the highest in history. Recent climate changes have had widespread impacts on human and natural systems.
Człowiek jest głównym sprawcą globalnego ocieplenia, na dodatek emisje gazów cieplarnianych osiągnęły w ostatnich latach bezprecedensowy poziom. Ciągle jest szansa na utrzymanie zmian temperatury atmosfery poniżej 2 st. C, wymagałoby to jednak intensywnych działań na rzecz zmniejszenia emisji, tak by do 2020 r. osiągnąć ich maksimum, a do końca stulecia pożegnać się z nimi w ogóle.
Bez dodatkowych działań mitygacyjnych stężenie dwutlenku węgla będzie rosło, a wzrost temperatury może pod koniec stulecia osiągnąć 3,7-4,8 st. C. Taka zmiana oznaczać będzie masową zagładę gatunków, wzrost częstości ekstremalnych zjawisk pogodowych i wiele innych niekorzystnych, niebezpiecznych zjawisk.
Bez działań mitygacyjnych sama adaptacja do zmian klimatu będzie bardzo kosztowna i może okazać się nieskuteczna, trzeba łączyć oba podejścia, bo już obserwujemy skutki ocieplenia klimatu (temperatura wzrosła w okresie 1880 – 2012 o 0,85 st. C). Autorzy raportu zakładają rozwój wszystkich technologii zmniejszania emisji: od rozwoju odnawialnych źródeł energii przez energetykę jądrową po technologie wychwytu i magazynowania dwutlenku węgla (CCS). Zwłaszcza te ostatnie stają się coraz bardziej niezbędne wobec wzrostu zużycia paliw kopalnych.
Warto przypomnieć, że raport IPCC jest zbiorowym dziełem wielu uczonych, którzy nie prowadzą jednak specjalnych badań, by przygotować opracowanie, lecz podsumowują w nim stan dostępnej wiedzy i w oparciu o nią dokonują swoich ocen.
Raport-synteza przeznaczony jest głównie dla decydentów i podsumowuje opublikowane wcześniej raporty szczegółowe. Czy alarmistyczne konkluzje mają szansę wpłynąć na polityków? Nadzwyczajny wrześniowy szczyt klimatyczny ONZ przełomu nie przyniósł, choć stał się okazją do demonstrowania dobrych intencji, którymi chwalił się zarówno Barack Obama, jak i przedstawiciel Chin. W świetle raportu IPCC ukryte za tymi intencjami konkretne cele są ciągle zbyt mało ambitne, by zapewnić właściwy efekt, czyli zatrzymać wzrost temperatury.
Zobaczymy, co będzie się działo podczas najbliższego COP20 w Limie, czyli podczas dorocznego szczytu państw-stron konwencji klimatycznej. Unia Europejska wystąpi tam z mocnym komunikatem, informując o przyjęciu pakietu klimatyczno-energetycznego. Czy zachęci tym innych do podobnych planów?
Nie będzie łatwo, jeśli popatrzeć choćby na stanowisko Polski wobec planów ograniczania emisji. Ciekawe też, czy przed szczytem w Limie lub decydującym, przyszłorocznym w Paryżu zaczną wybuchać podobne pseudoskandale, jak w 2009 r. przed szczytem w Kopenhadze?
Miało z nich wynikać, że globalne ocieplenie jest spiskiem ekolewaków i zaangażowanych naukowców fałszujących na potęgę wyniki obserwacji, działających w zmowie przeciwko rodzajowi ludzkiemu. Sceptyków klimatycznych nie brakuje, choć obecnie najmniej ich jest w samym środowisku naukowym – prędzej można ich spotkać w innych miejscach debaty publicznej.
Kilka przykładów analizuje w niedawnym wpisie serwis naukaoklimacie.pl, dokonując w nim wiwisekcji mądrości artykułowanych przez Zbigniewa Ziobrę, Krzysztofa Rybińskiego i eksperta Centrum im. Adama Smitha, Ireneusza Jabłońskiego. Pouczająca lektura, polecam.
3 listopada o godz. 10:03 2221
„Dwutlenek węgla jest gazem cieplarnianym, blokującym wypromieniowywane przez Ziemię promieniowanie podczerwone, a większa ilość tego gazu w atmosferze (powtarzamy po raz kolejny: stężenie CO2 w atmosferze rośnie w wyniku naszych emisji, głównie ze spalania paliw kopalnych, sięgając już stężenia 400 ppm, czyli poziomu nie widzianego od wielu milionów lat). Powoduje to wzmocnienie efektu cieplarnianego, a więc wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi, prowadząc do szeregu bardzo poważnych problemów”
Powyższe z: naukaoklimacie.pl .
Ciekawe dlaczego CO2 blokuje wypromieniowywanie a nie blokuje napromieniowywania ?
3 listopada o godz. 10:38 2222
Dla tych zapatrzonych w liczby: przeciez poprzez lata klimat zmienial sie, wcale nie ze stala predkoscia, o wiele wiecej, kiedys na naszych terenach byl tropikalny, kiedy indziej bylo zlodowacenie, gdzie wiec dowody, ze ocieplenie rzedu 0.25 stopnia jest rzeczywiscie spowodowane dzialalnoscia czlowieka, a nie np. wzmozona aktywnoscia slonca, czy innymi czynnikami? Juz nie raz sie zdarzalo, ze tzw uczeni publikowali lub interpretowali dane zgodne z oczekiwaniami politykow.
3 listopada o godz. 11:02 2223
Przygotowywanie się do zdarzeń przyszłych jest obarczone dużym ryzykiem bo przyszłości nie znamy, człowiek w swoim działaniu jest reaktywny, taka jego natura, niezmienna. Bez znaczenia jest, czy człowiek jest odpowiedzialny za zmiany klimatu, czy inne zjawiska naturalne, człowiek jest częścią natury więc to natura odpowiada za te zmiany, są więc jak najbardziej naturalne. Mówienie o kosztach dostosowania się do zmian klimatu jest śmieszne, jakoś poniósł człowiek niebotyczne koszty zmienienia klimatu, ta ilość wydobytego węgla, ropy, gazu, spalenie tego wszystkiego to są koszty, dlaczego je ponieśliśmy? Poniesiemy i te które nam pozwolą żyć w wyższej temperaturze, zaoszczędzimy trochę na ogrzewaniu:)))
Jaka część węglowodorów idzie na grzanie w chłodnym klimacie? O właśnie wymyśliłem innowację, gdyby ciepło i chłód dało się przemieszczać? Klimatyzatory z Kaliforni zasilałoby się chłodem z Alaski a domy z Alaski ogrzewałoby się ciepłem z Kaliforni, w barterze:))) To co Redaktorze, świat cierpi na brak przełomowych rozwiązań? Moje wydaje się przełomowe.
3 listopada o godz. 11:11 2224
@Caramba
nie blokuje „napromieniowywania”, poniewaz do ziemi dociera glownie promieniowanie widzialne (krotkofalowe), dla którego (jak latwo zobaczyc) dwotlenek wegla jest przezroczysty, a nie podczerwone (dlugofalowe).
3 listopada o godz. 11:29 2225
@Caramba
Naprawde myslisz ze jestes pierwszym czlowiekiem na ziemii ktory na to wpadl?
a tak poza tym, nie wstyd tak autorowi z powazna mina szafowac liczbami rzedu 0,1 stopnia w skali kilkunastu lat? Niech Pan po prostu napisze ze temperatura rosnie i sie nie wyglupia z takimi obliczeniami, traci Pan tylko na wiarygodnosci
3 listopada o godz. 11:31 2226
@Caramba: mniej więcej z tego samego powodu, dla którego szkło, z którego budowane są szklarnie, przepuszcza promieniowanie słoneczne do wewnątrz, a nie wypuszcza ciepła na zewnątrz. Stąd nazwa, co zresztą łatwo sprawdzić np. w Wikipedii. Nie ma tu żadnego przekrętu.
@parker: Oczywiście, właśnie rozwiązał Pan problem. Teraz wystarczy pakować gorące, kalifornijskie powietrze w kontenery i przesyłać je do Polski.
Człowiek jest częścią natury, ale natura nie patyczkuje się z pojedynczymi gatunkami. Globalne ocieplenie to więcej energii w atmosferze, co wiąże się ze zwiększeniem ilości i intensywności gwałtownych zjawisk – burz, huraganów itp. Niestety, nie przełoży się to tylko i wyłącznie na oszczędności w ogrzewaniu (zdaje się, że zimy mogą być nawet ostrzejsze). Nie jestem przekonany, że nie możemy olać wszystkie konsekwencje naszych działań tylko dlatego, że łapiemy się pod definicję natury.
3 listopada o godz. 11:53 2227
Niech lepiej ONZ zwalczy takie realne plagi jak bezrobocie, bieda czy też nadmiar ludności w krajach III świata zamast publikować te, wątpliwej przeciez jakości z punktu widzenia nauki, raporty na temat zamian klimatu, ktore i tak są w praktyce niezależne od nas.
3 listopada o godz. 12:03 2228
z klimatem europa nic nie zmieni, to usa, rosja, chiny itd. muszą coś zmienić.
3 listopada o godz. 12:37 2229
E tam w kontenery, ja bym użył rurociągów:)
Ty się martwisz o los ludzkości, że natura się z nią nie będzie patyczkować?
Wiesz, ja się nie martwię o jeszcze nienarodzonych, martwię się o żyjących. A nienarodzeni niech się martwią jak się narodzą, będą musieli sobie radzić, jak sobie nie poradzą, ich zmartwienie.
Nie wydaje mi się, żeby natura się o mnie martwiła, zachowanie jej w naturalnym stanie jest niemożliwe, sprzeczne z naturą której zmienność wydaje się naturalną cechą? Kim że my jesteśmy, żeby próbować wpływać na naturalne zmiany klimatu?
3 listopada o godz. 12:44 2230
waldemarwegrzyn
3 listopada o godz. 11:31
„… przepuszcza promieniowanie słoneczne do wewnątrz, a nie wypuszcza ciepła na zewnątrz. …”
Przepuszcza promieniowanie (nie tylko słoneczne) w obydwie strony i przewodzi ciepło w obydwie strony.
Nie dopuszcza do utraty ciepła przez konwekcję.
Przed zabraniem głosu trzeba pomyśleć, douczyć się i wtedy komentować.
mnbvcx
3 listopada o godz. 11:11
Przed zabraniem głosu trzeba pomyśleć, douczyć się i wtedy komentować.
lakkot
3 listopada o godz. 11:29
Przed zabraniem głosu trzeba pomyśleć, przeczytać jeszcze raz oceniany tekst i wtedy komentować.
3 listopada o godz. 15:24 2231
Nikt się nie zająknął, że od bodajże 17 lat nie ma wzrostu temperatury?
Kolejna bzdura, żeby uzasadnić nowe parapodatki schowane w opłatach za emisję etc.
3 listopada o godz. 15:28 2232
@Caramba:
Nie jestem specjalistą, ale wedle mojej wiedzy CO2 przepuszcza tylko część promieniowania słonecznego o wyższych częstotliwościach (UV i światło widzialne), które następnie dociera do powierzchni ziemi i ją nagrzewa. Ziema nie emituje z powrotem promieniowania o takiej częstotliwości (nie jest tak gorąca jak Słońce), ciepło jest z niej oddawane w postaci promieniowania podczerwonego. To promieniowanie nie może być jednak w całości wyemitowane poza atmosferę, ponieważ jest pochłaniane przez CO2. Tym samym powierzchnia Ziemi i atmosfera przyjmuje więcej ciepła, niż oddaje z powrotem w przestrzeń.
Oczywiście analogia ze szklarnią była uproszczeniem, ale nie wydaje mi się, żebym napisał coś niezgodnego z prawdą.
@parker:
Oczywiście, ze natura nie będzie się z nami patyczkować, co zresztą sam przyznajesz 3 zdania później. Problem w tym, że skutków niektórych obecnych działań nie będzie się już dało odkręcić za 100 lat. Może to naiwne podejście, ale owszem, martwię się o coś więcej niż własny tyłek. Zresztą mamy spore szanse doświadczyć skutków ocieplenia jeszcze na własnej skórze (ale z tym już pewnie nic nie zrobimy).
„Kim jesteśmy, aby próbować wpływać na naturalne zmiany klimatu” to dość osobliwy argument za tym, aby nie ograniczać emisji CO2. Ograniczanie emisji to właśnie ograniczanie naszego wpływu na zmiany klimatu.
Oczywiście możesz nazwać je „naturalnymi” tylko jeśli zakładasz, że cała działalność człowieka jest częścią natury. Ale wówczas ograniczanie emisji albo ochronę gatunków też musisz nazwać naturalnym procesem.
3 listopada o godz. 16:37 2233
waldemarwegrzyn
3 listopada o godz. 15:28
Ja też nie jestem ekspertem.
Ale, w Internecie można znaleźć odpowiedzi na wiele pytań.
Moim zdaniem w Twoim wywodzie nic się nie zgadza. Gdzieś dzwonią ale nie wiem kto, co i gdzie. A zdanie „To promieniowanie nie może być jednak w całości wyemitowane poza atmosferę, ponieważ jest pochłaniane przez CO2.” jest wisienką na tym torcie.
3 listopada o godz. 16:53 2234
@Caramba:
W takim razie będę wdzięczny, jeśli wytłumaczysz gdzie leży błąd, którego ukoronowaniem jest według Ciebie to zdanie.
3 listopada o godz. 17:14 2235
Z jednej strony rzeczowe badania wykazują ,że dwutlenek węgla nie mógł mieć wpływu na ochłodzenie od połowy XIVw. do początków XIX, kiedy to notuje się wolny wzrost temperatury – w tym okresie stężenie CO2 określa się jako stałe. Twierdzi się ,że największy wpływ na zmiany klimatu ma Słońce – okresowe wahania nasłonecznienia , od połowy XIX w. notuje wzrost aktywności Słońca. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości ,że człoweik degraduje swoje otoczenie. Jak może to wyglądać pewnego dnia , świadczy przykład Wyspy Wielkanocnej.
3 listopada o godz. 17:17 2236
jak ktos jest ciekawy jak jest naprawde niech zajrzy na naukaoklimacie.pl
Praw fizyki Pan nie zmienisz, nie bądź Pan głąb.
3 listopada o godz. 17:47 2237
Przypominam, że nie jestem ekspertem.
Ale, jeżeli CO2 pochłonie jakieś promieniowanie, to co to znaczy?
Elektrony w cząsteczce dwutlenku węgla „wejdą” na wyższe poziomy energetyczne. I „przy pierwszej okazji” (najczęściej to mały ułamek sekundy) wrócą na swoje miejsce i oddadzą (wypromieniują) kwanty energii, mogą to być fale o innej częstotliwości.
Ani cząstka ani atom nie może pochłaniać energii w nieskończoność.
Tak np. warstwa ozonowa pochłania promieniowanie UV zamieniając je na inne.
Ale zasada zachowania energii obowiązuje.
TZW. GAZY CIEPLARNIANE NIE POCHŁANIAJĄ PROMIENIOWANIA.
I dlaczego pochłaniane miałoby być promieniowanie opuszczające ziemię a nie docierające do ziemi.
Promieniowanie podczerwone dociera do ziemi.
Jakie musiałoby być stężenie CO2, żeby miało wpływ na jakość promieniowania ?!?
Temperatura na ziemi zależy od aktywności słońca a ściślej tej strony, która jest aktualnie zwrócona do ziemi.
3 listopada o godz. 18:23 2238
najbardziej lopatologicznie- czasteczki CO2 pochlaniają promieniowanie podczerwone, wiec im jest ich wiecej tym mniej przezroczysta jest atmosfera dla tego rodzaju promieniowania i tym bardziej utrudniony jest jego tranfer w przestrzen kosmiczna. podobnie dzialaja chmury (tyle ze sa nieprzezroczyste takze dla promieniowania slonecznego i ich wpyw jest bardziej skomplikowany- calkowity bilans jest rozny w zaleznosci czy sa to chmury wysokie czy niskie) gdy chmur nie ma ziemia wypromieniowuje wiecej ciepla i rano mamy przymrozki, gdy niebo jest zachmurzone noce sa lagodniejsze. chmury widac, a CO2 nie, ale on jest i ma wplyw. Od razu zaznaczam, ze w prognozach zmian klimatu uwzglednia sie wplyw wszystkiego co wiemy o atmosferze, oceanach, ladach i kosmosie (np w sensie aktywnosci słonca, zmian orbity ziemi itd), wiec takze chmur i pary wodnej, dwutlenku wegla, metanu, pyłów i mnostwa innych rzeczy. To jest naprawde spory kawal wiedzy, ktory trudno objac pojedynczemu czlowiekowi. wielu ludzi sie tym zajmuje i w sprawie globalnego ocieplenia jest konsensus.
3 listopada o godz. 18:27 2239
@Caramba
Oczywiście, że cząsteczka dwutlenku węgla nie pochłania energii w nieskończoność. Pochłania jednak promieniowanie IR i w znaczącej większości oddaje tę energię sąsiednim cząsteczkom w atmosferze w postaci energii kinetycznej. Co oznacza, że ciepło pozostaje w atmosferze, zamiast zostać wypromieniowane w przestrzeń kosmiczną. Można to wygooglać i przeczytać np tutaj:
https://answers.yahoo.com/question/index?qid=20100518130704AAAeign
Dlaczego pochłaniane miałoby być promieniowanie opuszczające Ziemię, a nie docierające do Ziemi? Po pierwsze dlatego (co napisałem już wcześniej), że do Ziemi oprócz IR dociera ze Słońca promieniowanie wyższych częstotliwości, dla których CO2 jest przezroczyste. Natomiast z Ziemi w przestrzeń kosmiczną emitowane jest wyłącznie promieniowanie IR, z którego część jest zatrzymywana przez gazy cieplarniane.
Po drugie dlatego, ze z powodu warstwowej budowy atmosfery więcej promieniowania IR jest kierowanego z powrotem „w dół” niż na zewnątrz atmosfery. Potwierdzają to wyniki obserwacji ilości promieniowania IR prowadzone na powierzchni Ziemi i na orbicie.
Odnośnie wpływu aktywności Słońca na temperaturę na Ziemi – polecam przejrzeć materiały na naukaoklimacie.pl które zostały przytoczone przez autora artykułu. Do mnie przemawiają. Ale – nie jestem ekspertem.
3 listopada o godz. 18:48 2240
„Ograniczanie emisji to właśnie ograniczanie naszego wpływu na zmiany klimatu.”
Ale czemu nasze wpływanie jest złe a inne wpływanie, bo przyznasz, że klimat się zmieniał na przestrzeni dziejów, dobre?
To jakieś stawianie siebie ponad naturą. Ja uważam, że człowiek jest wytworem natury takim samym jak wszystko co nas otacza, Ziemia była bez człowieka, jest w epoce człowieka, obędzie się bez niego.
Oczywiście, ograniczanie emisji i ochrona gatunków to naturalny proces, jeśli człowiek tego dokona, uważam tylko, że to bez znaczenia z punktu widzenia natury. Dla człowieka to ważne, bo w przeciwieństwie do natury, nie lubi zmian, jakby mógł, nie dopuściłby do wyginięcia dinozaurów.
Ssaki by nie miały szans, że się posłużę surrealizmem.
To co myślę, nie wynika z troszczenia się o własny tyłek, troszczę się o tych co żyją dzisiaj, o tych co będą żyli jutro będę się troszczył jutro, jak jutro będę żył, jak nie będę, nie będę się troszczył. Fakt że zmiany będą nieodwracalne mnie nie przeraża, przyzwyczaiłem się do nieodwracalniści zmian. A skąd wiesz, że będą nieodwracalne? Życie potrafi zaskakiwać.
Konkludując, nie znamy przyszłości, jest tyle problemów do rozwiązania tu i teraz, że szkoda tracić czas i energię na problemy przyszłości. Indyk myślał o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli.
3 listopada o godz. 20:00 2241
waldemarwegrzyn
3 listopada o godz. 15:28
GAZY CIEPLARNIANE NIE POCHŁANIAJĄ CIEPŁA. CAŁĄ ENERGIĘ „POCHŁONIĘTĄ” WYPROMIENIOWUJĄ.
3 listopada o godz. 20:39 2242
A co pochłania ciepło? Pochłaniacz jakiś chyba tylko. Powiedział co wiedział.
3 listopada o godz. 21:11 2243
Z podlinkowanego przez redaktora opracowania:
Jabłoński: „a cała cywilizacja odpowiada za 3-5% emisji gazów cieplarnianych. Zatem, jak się popatrzy na uczciwe badanie i statystykę, to wtedy widać, jak dalece idący jest to projekt ideologiczny.”
Ciekawe co ten człowiek z Centrum im. Adama Smitha twierdzi o wzroście PKB w granicach 3-5%.
3 listopada o godz. 21:17 2244
@Caramba:
Oczywiście, zatem efekt cieplarniany nie istnieje… Nie mam już siły tłumaczyć. Przeczytaj link, który zamieściłem poprzednio.
Gazy cieplarniane pochłaniają promieniowanie IR a następnie znaczącą większość energii tego promieniowania oddają do atmosfery w postaci energii kinetycznej. Taka jest specyfika cząsteczek CO2. Tylko niewielką część wypromieniowują, a z tego tylko część trafia poza atmosferę. EOT.
3 listopada o godz. 21:23 2245
A mnie najbardziej zainteresowały wyniki badań, publikowanych kilka miesięcy temu (można było przeczytać stosowny elaborat podlinkowany w GW), według których najbardziej ocieplają się rejony polarne, w których CO2 ma najniższe stężenie (takie były wyniki pomiarów) a jednocześnie promieniowanie słońca jest najsłabsze (z wiadomych względów). Czyli nie ma co promieniować i nie ma co pochłaniać, a wzrost temperatury jest najszybszy. Na zdrowy rozum, to nabardziej powinno się ocieplać tam, gdzie jest dużo i jednego, i drugiego. Ale nad tymi faktami prześliźnięto się bez szczególnego zainteresowania.
3 listopada o godz. 22:40 2246
@waldemarwegrzyn
Zgadzam się, że efekt cieplarniany nie istnieje.
Z resztą się nie zgadzam i też mam dość.
„Gazy cieplarniane pochłaniają promieniowanie IR a następnie znaczącą większość energii tego promieniowania oddają do atmosfery w postaci energii kinetycznej.”
No jak ?!? Popychają inne cząstki czy atomy ?!?
3 listopada o godz. 22:52 2247
Bardzo podoba mi się ta konferencja prasowa. Ludzie na poważnych stanowiskach, poważnie wyglądający tłumaczą coś …… czego sami nie rozumieją. Reszta słucha i wierzy, wszystkim wydaje się to takie oczywiste.
A nikt nie potrafi wytłumaczyć mechanizmu tzw. efektu cieplarnianego.
4 listopada o godz. 0:10 2248
Ja potrafię, wytłumaczę ci.
Ziemia przyjmuje i oddaje ciepełko ze słońca, tak to robi, że temperatura na ziemi jest mniej więcej stała, oczywiście w przybliżeniu, dzieje się tak dzięki atmosferze którą posiada i jej składowi. Jak się skład tej atmosfery zmienia, to zaczyna mniej ciepełka wypuszczać w kosmos. A jak mniej wypuszcza, to się robi cieplej, bo słoneczko dostarcza go tyle samo. Jak rozumiem, masz problem ze zrozumieniem, jak to możliwe, że w jedną stronę wpuszcza tyle co dawniej, a wypuszcza mniej. Uważasz, że to niemożliwe? A to usiądź w samochodzie na słońcu, otwieraj i zamykaj szyby, zobaczysz jak to działa. Zamknięta szybka, cieplej w autku, otwarta, chłodniej. A słoneczko grzeje tak samo. Ta szybka to te gazy cieplarniane, więcej gazów, zamykasz szybkę, mniej, uchylasz. Kapujesz?
4 listopada o godz. 1:55 2249
Obawiam się, że w klimatologii jest wielu naukowców biniendowatych lub wręcz rońdowatych.
4 listopada o godz. 8:22 2250
Ocieplenia nie ma – mówią na blogu.
W takim rzazie zapraszam na narty.
Tylko proszę się ciepło ubrać.
4 listopada o godz. 8:23 2251
Obawiam się, że ktoś tu karmi trolla albo ktoś inny nie pojmuje, że ten sam gaz (cząsteczkowy, bo tylko takie są „cieplarniane”) może być przezroczysty dla jednych częstotliwości fal, a pochłaniać drugie.
I co z tego, że gaz za chwilę wypromieniuje pobraną energię, skoro wychwytuje podczerwień przepływającą kierunkowo „z dołu do góry” (od powierzchni Ziemi w Kosmos), a oddaje energię w każdą stronę z takim samym prawdopodobieństwem?
4 listopada o godz. 10:44 2252
@parker
Czy robisz badania okresowe u lekarza?
4 listopada o godz. 14:32 2253
Badania ONZ pokazaly, ze, pardon, pierdzenie krow wytwarza wiecej gazow cieplarnianych niz transport.
Proponuje pogoglowac pod global warming animal farting
4 listopada o godz. 14:36 2254
@A.L.
Chwileczkę, bez pośpiechu, na razie próbujemy ustalić, czy istnieje jakikolwiek efekt cieplarniany, mamy tu kandydata do Nobla z fizyki.
4 listopada o godz. 14:57 2255
@AL
Poszukałem i na godnych zaufania stronach nie znalem potwierdzenia Twojej tezy że emituja więcej gazów cieplarnianych niż samochody, choć rzeczywiście krowy się liczą.
http://scienceline.ucsb.edu/getkey.php?key=1734
A dokładniej na temat emisji metanu warto poczytać tu:
http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1364032112002663
P.S. Warto sobie zdawać że nasze bydełko to ok. 50 % masy kręgowców na lądach świata, za:
http://www.amazon.com/The-Earths-Biosphere-Evolution-Dynamics/dp/0262692988
a bilans jest tu:
http://www.explainxkcd.com/wiki/index.php/1338
4 listopada o godz. 17:00 2256
A podchodząc do problemu bardziej przyziemnie to nasuwa się pytanie:
W czyim interesie jest wieszczenie ocieplenia, a w czyim nie?
Prognozy „ociepleniowe” na pewno są w interesie producentów napoi gazowanych lub nie. Oblizują się na taką wieść wytwórnie lodów wielosmakowych. Fabryki produkujące okłady na rozgrzane czoła ponoć mogą wprowadzić trójzmianowy system produkcji. Na razie starczy tej litanii.
A kto cierpi na tych Hiobowych wieściach.
Na pewno zimowe bałwany. Nie dość , że żywot i tak krotki to może być jeszcze gorzej. Na pewno firmy budowlane specjalizujące się w produkcji igloo. Ponoć już dzisiaj ich akcje w Londynie stały cieniutko.
Oczywiście Justyna Kowalczyk. Bo w jej wieku zmiana konkurencji na np. rzut dyskiem jest mało prawdopodobna.
Na upartego coś bym jeszcze wymienił: jakieś niszowe w końcu koncerny paliwowe, firmy samochodowe i tego typu manufaktury,ale wszyscy wiedzą, że dla nich to bułka z masłem.
Od czego mają firmy PR, niezbyt ostatnio prosperujące media które i tak ludziom wyjaśnią, że w ich interesie…
4 listopada o godz. 17:13 2257
tera nie ja będe gadać… bo zacytuję z tytułu antytezy (autor mam nadzieje wybaczy – w „zbożnym” celu oświatowym) Przepraszam za dłużyznę, ale polecam bo ciekawe!!!
„…1. Występowanie korelacji między jakimiś zmiennymi wykazuje istnienie
związku między nimi, nie pozwala natomiast nic sądzić o tym, co jest w
tym zwiazku przyczyną, co zaś skutkiem, ani też, czy opisywane związki
zachodzą w wyniku jakichkolwiek przyczyn fizycznych. Mogą zachodzić w
rezultacie np. występowania trendu o jednakowym znaku w dwu szeregach
czasowych (w podręcznikach statystyki i matematyki [np. Perkala]
podawane są przykłady występowania np. bardzo silnych korelacji między
produkcją radioodbiorników w Polsce a liczbą wykrytych zachorowań na
grużlicę w latach 1946 – 1958)). Te cechy rachunku korelacyjnego są
bardzo często (świadomie lub nieświadomie) wykorzystywane do
wprowadzania odbiorców (słuchaczy, czytelników) w błąd, gdzie rezultat
analizy związku ma służyć jako argument stanowiący o słuszności danej
hipotezy.
Tu, nie ulega wątpliwości, że między zawartością CO2 w atmosferze a
temperaturą powietrza zachodzą silne związki. Nie świadczy to jednak, że
wzrost zawartości CO2 stanowi przyczynę wzrostu temperatury powietrza,
ani też tezie tej nie zaprzecza.
2. Dla wyjaśnienia istoty korelacji między koncentracją CO2 w
atmosferze a temperaturą powietrza, należy znaleźć odpowiednie
wyjaśnienie, stojące na gruncie fizyki, czy geofizyki. Innymi słowy –
należy wyjaśnić mechanizm owej korelacji.
3. Tak się składa, że powierzchnia oceanów stanowi około 70%
powierzchni Ziemi. Atmosfera ogrzewa się od powierzchni Ziemi. Każda
zmiana temperatury powierzchni oceanów, poprzez zmianę natężenia
strumieni ciepła z oceanu do atmosfery, znajdzie swoje odbicie w
zmianach globalnej temperatury powietrza. Wzrost temperatury powierzchni
oceanu pociąga za sobą wzrost temperatury powietrza.
4. Wzrost temperatury powierzchni oceanu to nie tylko wzrost
temperatury jego powierzchni, ale wzrost temperatury powierzchniowej
warstwy wód; do poziomu termokliny sezonowej i poziomu termokliny
głownej. Jest to warstwa o dużej miąższości – rzędu średnio od
kilkudziesięciu do 200-300 m. Objętość tej warstwy jest gigantyczna
(mozna ja sobie policzyć: będzie to powierzchnia oceanów w mln km2 x
grubosc tej warstwy w km (~0.1 km)).
5. Każdy oceanograf wie, a geograf (np. klimatolog) – powinien
wiedzieć, że współczynnik rozpuszczalności gazów w wodzie morskiej jest
ujemny. Dotyczy to, co oczywiste, również CO2, którego rozpuszczalność w
wodach oceanicznych jest wyjątkowo wysoka.
To co napisałem oznacza, że w niskiej temperaturze powierzchni oceanu
rozpuści się w wodzie więcej CO2. Jeśli temperatura wód oceanicznych
jest niska, CO2 jest szybciej „pochłaniany” przez ocean. Jeśli
temperatura powierzchni oceanu rośnie, tempo absorbcji CO2 spada.
Ponieważ Ocean Światowy jest głównym „pochłaniaczem” atmosferycznego
CO2, zmiana jego temperatury reguluje zawartość CO2 w atmosferze. Ten
mechanizm wyjaśnia związki między zawartością CO2 w atmosferze, a
globalną temperaturą powietrza (patrz wykresy w komentarzu P. R1a1).
Związki takie występowały zawsze, stąd też przedstawiane wyniki są
takie, jakie są. 300 tysięcy lat temu ani ludzie, ani mamuty czy tygrysy
szablastozębe nie spalały ani węgli kamiennych czy brunatnych, ani też
kopalnych węglowodorów, a zarówno temperatura powietrza, jak i zawartość
CO2 wzrastala.
Ponieważ miąższość warstwy „pochłaniania” w oceanach jest bardzo duża,
ciepło właściwe wody również wielkie, stosunkowo „nieznaczny” wzrost
temperatury powierzchniowych wód oceanicznych da jednocześnie dwa skutki
– wzrost temperatury powietrza i wzrost koncentracji CO2 w powietrzu.
6. Wzrost temperatury powierzchni oceanu może nastąpić wyłącznie pod
wpływem zaabsorbowanej radiacji słonecznej lub promieniowania
długofalowego. Jednak bilans radiacyjny i cieplny oceanu, w odróżnieniu
od powierzchni lądowych, nie „zamyka się zero” (nie zeruje się) w ciągu
roku. Wobec poziomych i pionowych ruchów wód ciepło doprowadzone przez
radiację do oceanu w punkcie X, Y, w momencie T, może zostać zwrócone do
atmosfery w punkcie C,V, w momencie T+x lat. To x jest, w zależności
od skali obiegu, szacowane na od kliku miesięcy – kilku lat do około
400-425 lat (nie będę cytował tu literatury). Oznacza to, że pobrane
ciepło w tropikach w roku X może być przetransportowane wraz z wodami na
setki, czy nawet tysiące kilometrów, i tam z opóżnieniem klku –
kilkudziesięciu, a nawet kilkuset lat, doprowadzić do wzrostu
temperatury powierzchni oceanu, a tym samym do wzrostu temperatury
powietrza. Tak więc występujący wzrost temperatury powierzchni oceanu na
danym obszarze i w danym momencie nie musi mieć bezpośrednich przyczyn
radiacyjnych.
Musimy również pamiętać, że Słońce wykazuje zmienną aktywność (daleko
nam jeszcze do pełnego poznania wpływu nieznacznych zmian stałej
słonecznej, nie mówiąc o rozumieniu). Również zmieniający się charakter
podłoża lądowego, zmiany powierzchni lodów morskich, zmiany cyrkulacji
atmosferycznej tworzą, wraz z oceanem wielki system, który posiada swoją
dynamikę, mogącą generować zmienne przebiegi, również temperatury
powietrza.
Przyczyny zmain temperatury powierzchni oceanu, temperatury powierzchni
lądów, a tym samym i temperatury atmosfery mogą być, i są współcześnie,
bardzo różne.
6. Wzrost temperatury powietrza jest niezaprzeczalnym faktem,
stwierdzonym empirycznie. Również stwierdzonym empirycznie faktem jest
wzrost temperatury oceanu. Oznacza to, że GLOBALNE OCIEPLENIE (no, może
nie całkowicie globalne, bo bez Antarktydy Wschodniej) występuje
rzeczywiście. Nie oznacza to jednak, że globalne ocieplenie stanowi
rezultat działania EFEKTU CIEPLARNIANEGO, to jest wzrostu zawartości CO2
w atmosferze. Tym bardziej nie oznacza to, że podstawową przyczyną
obecnie obserowanej zmiany temperatury globalnej jest antropogeniczna
emisja CO2.
7. Znacznie większą rolę od CO2 w regulacji bilansu radiacyjnego
Ziemi (w zakresie promieniowania długofalowego – IR) odgrywa para wodna.
Tej w atmosferze też „robi się coraz więcej”, wraz ze wzrostem
temperatury powierzchni oceanów i wzrostem temperatury powietrza.
Również i w tym przypadku istnieją wielkie antropogeniczne strumienie
pary wodnej do atmosfery (obszary uprawne, chłodnie kominowe i zrzuty
pary do atmosfery, zrzuty podgrzanych wód chłodniczych, etc, etc, ).
Jakoś nikt do tej pory nie wystąpił z rezolucją, aby ograniczyć suszenie
gaci czy innych prań, zmiejszać transpirację z obszarów upraw, poprzez
stosowanie mniej wydajnych odmian roślin uprawnych, etc., etc. Można
jedynie przypuszczać z jakiej przyczyny – woda do tej pory NIE JEST
PALIWEM, czyli źródłem energii.
8. Badania paleoklimatyczne, mające doskonałą dokumentację i zasięg
światowy, prowadzone przez bardzo szerokie spektrum specjalistow (od
archeologów po geofizyków) wykazują niezbicie, że w okresie ostatnich
2.5 tysiąca lat zachodziły bardzo poważne zmiany temperatury globalnej.
Były to tzw „okres rzymski” (temperatura powietrza na półkuli północnej
podobna do obecnej lub nieznacznie wyższa; ca 0 AD ±200 lat), „okres
ciemnych wieków” (ochłodzenie, bardzo silne zwilgotnienie klimatu – w
tym okresie „wędrówki ludów” osiągnęły swoje apogeum; ca 500 AD ±150
lat), okres „wczesnośredniowiecznego optimum klimatycznego” (CIEPLEJ NIŻ
OBECNIE (w skali półkuli północnej o około 1.0 – 1.5°C)), zasięg
lasotundry był przesunęty o ok. 100 km dalej na północ niż jest to
obecnie, kolonizacja Islandii, Grenlandii, uprawa winorośli na obszarze
obecnej Polski (w tym Wielkopolski), etc, etc; ca 1100-1200 AD ± 150
lat, okres „małej epoki lodowej” (bardzo silne ochłodzenie, cofnięcie
się górnej granicy lasów w górach Europy, Azji, Ameryki Północnej,
ekspansja lodowców górskich i lodów morskich, etc., etc. Obniżka
temperatury rocznej w stosunku do średniej z okresu 1951-1980 wynosiła w
kali półkuli od 1.5 do 1.8°C. Okres ten (XVI-XIX w) miał kilka minimów
termicznych, zakończył się okresem przejściowym w latach 1870-1890.
Tak więc wiemy, że klimat ostatnich 2 tysiecy lat nie był stabilny, lecz
wykazywał NATURALNĄ zmienność. Wiemy również, że NIE JEST PRAWDA
stwierdzenie, że obserwowany od końca lat 60. XX wieku wzrost
temperatury powietrza jest bezprzykładny, a temperatura powietrza nie
była nigdy tak wysoka, jak obecnie.
9. Ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, że „akademicko” przynudzam,
nie będę kontynuował dalszych wątków, tyczących na przykład przyczyn
zmian klimatycznych.
Twierdzę, że w świetle mojej wiedzy, podawana do powszechnego wierzenia
hipoteza, przedstawiana jako fakt udowodniony i będący poza dyskusją,
że to antropogeniczna emisja CO2 stanowi przyczynę globalnego
ocieplenia, a głównym mechanizmem obserowanego obecnie ocieplenia jest
zmiana bilansu radiacyjnego wynikająca z efektu cieplarnianego, stanowi
nadal tylko hipotezę. Hipotezę na dodatek prymitywną, która zresztą nie
jest się w stanie obronić w merytorycznej dyskusji.
Należy zdawać sobie sprawę, że posługując się tą hipotezą i świadomie
przedstawiając fałszywe argumenty i dowody, różnego rodzaje instytucje
oraz grupy nacisku wymuszają określone rozwiązania prawne i ekonomiczne,
mające mieć charakter globalny. Wszystkie te proponowane rozwiązania,
jeśli zwrócić uwagę na ich konsekwencje, mają bardzo daleko idące skutki
natury politycznej.
(…) dodam, że „nauka” zachodnia, finansowana przez system
grantów, doskonale radzi sobie z tymi, którzy (….),
mają wątpliwości w podanej do wierzenia kwestii genezy obecnego wzrostu
temperatury, lub prowadzą badania, które mogłyby wykazać wątpliwość
przedstawianych w tej kwestii argumentów. Badania takie nie znajdują
sponsorów, nie otrzymują grantów, pracownicy naukowi zajmujący się
takimi badaniami okazują się mało przydatni z różnych względów (w tym ze
względu na brak poprawności politycznej). Na szczęscie, jak do tej pory
w Polsce jeszcze nikogo nie postawiono przed komisją etyczną czy
dyscyplinarną za głoszenie nieprawomyślnych poglądów w tym względzie.”
4 listopada o godz. 17:42 2258
„W czyim interesie jest wieszczenie ocieplenia, a w czyim nie?”
Kto za tym stał, komu na tym zależało, kto za to płacił i w jakiej walucie.
Znam ten sposób rozumowania, pełno tego było w PRL, ale schemat nadal ma się nieźle.
4 listopada o godz. 18:25 2259
ryzyk-fizyk
Robię, nawet psychiatry nie omijam.
Oczywiście, to co piszę jest trochę prowokacyjne, ale zastanów się nad tymi pozornie głupotami, i jeżeli to nonsensy spróbuj je obalić. Można bez trudu, ale tylko za punkt wyjścia stosując założenie, że rozum człowieka jest nadprzyrodzony i ma on szczególną rolę do spełnienia. W oparciu metafizykę.A co jeśli jest tylko dziełem przypadku, wybrykiem ewolucji? Czemu zachowanie planety w nienaruszonym stanie ma być wartością samą w sobie?
4 listopada o godz. 19:11 2260
@parker
” Zamknięta szybka, cieplej w autku, otwarta, chłodniej. A słoneczko grzeje tak samo. Ta szybka to te gazy cieplarniane, więcej gazów, zamykasz szybkę, mniej, uchylasz. Kapujesz?”
Teraz rozumiem.
Ale kto tom szybkom w atmosferze kręci? Ruskie? Amerykany?
4 listopada o godz. 19:33 2261
Wszyscy kręcimy zmieniając skład atmosfery. Kręcimy w jedną stronę, zamykając szybkę pomału, są tacy, co by chcieli korbką w drugą stronę, najpierw przestać przymykać, potem może nawet odkręcić. Ale może przyjść planetoida i szybki zbić. I na co wtedy te nasze wysiłki?
Bo gdyby można było bezboleśnie je odkręcić, byłbym za. Ale odkręcenie będzie wielu ludzi kosztować bardzo wiele tu i teraz, w imię jakiejś lepszej przyszłości tych co po nas, moim zdaniem nie warto, nie znamy przyszłości, nie wiemy co będzie.
Dlatego mnie do lekarza wysyła ryzyk-fizyk.
On wie co będzie, źle będzie. I tak jest co raz gorzej od tysięcy lat, a ludzi coraz więcej, i żyją coraz dłużej, ja bym tego nie zmieniał.
4 listopada o godz. 20:32 2262
@Parker
Ale… w życiu nie ma nic bezbolesnego. Jest planowanie. Korzyści i strat. Nie chodzi o zostawienie Ziemi w stanie nienaruszonym. To już od dawna jest niemożliwe. Chodzi o niewielkie w sumie ograniczenie własnych przyjemności i pewną zmianę stylu życia po to żeby dać naszym wnukom szansę.
Popatrz na rysunki:
http://rsta.royalsocietypublishing.org/content/371/2001/20120294/F1.expansion.html
i
http://www.ipcc.ch/report/graphics/images/Assessment%20Reports/AR5%20-%20WG1/Chapter%2012/Fig12-05.jpg
Porównaj osie poziome i pionowe. Jakieś wnioski?
P.S. Nie wiemy co będzie w przyszłości. Ale czy to powðz żeby wątpić w zasady termodynamiki? AGO to ich prosta konsekwencja, podobnie jak trajektorie planetoid są konsekwencją prawa powszechnego. ciążenia….
4 listopada o godz. 22:04 2263
ryzyk-fizyk
Nigdy w naszych dyskusjach, nie podważałem faktu globalnego ocieplenia, uważam tylko, że jego powstrzymanie nie jest dzisiaj możliwe. Czy będzie jutro możliwe, nie wiem, mam nadzieję, że tak. Uważam, że lepiej nie podgrzewać, niż podgrzewać, ale nie dramatyzuję. Człowiek się przystosuje, jak nie, wyginie. Jak wyginie nic się nie stanie. Ja też umrę, i moje dzieci i wnuki, jak umrą wraz z całą ludzkością, będzie im raźniej:) nie martwię się o przyszłość ludzkości, mam to gdzieś. Ale jak pisałem, obchodzą mnie ci co dziś żyją, nie jest prawdą, że to skromne wyżeczenia, to życie w nędzy milionów bez szansy na lepszy los dziś gdyby chcieć powstrzymać globalne ocieplenie.
Opisz mi proszę przewidywane okropne życie twojego prawnuka na ziemi o podwyższonej temperaturze. Nie zatopione wybrzeża, nie wymarte gatunki, napisz jak sobie wyobrażasz ten koszmar codziennego życia.
5 listopada o godz. 9:01 2264
http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/parada-nonsensu-60
„Raport 500 naukowców jednoznacznie wskazał, że cywilizacja ma minimalny wpływ na zmiany klimatyczne, te są cykliczne i mierzone w 200 latach, a nie 2 ostatnich.
Należy zrezygnować z redukcji [emisji] CO2, bo ona nie ma znaczenia. CO2 jest gazem naturalnym, (…) a cała cywilizacja odpowiada za 3-5% emisji gazów cieplarnianych. Zatem, jak się popatrzy na uczciwe badanie i statystykę, to wtedy widać, jak dalece idący jest to projekt ideologiczny.
Dziwi mnie poruszanie się w oparach absurdu w kontekście dyskusji nad pakietem klimatycznym. Dowiedziono ponad wszelką wątpliwość, tak zwany „raport 500”, że cywilizacja człowieka ma minimalny wpływ na emisje CO2, który jest częścią gazów cieplarnianych, a główne gazy cieplarniane pochodzą z oceanów i świata przyrody. (…) Raport 500 naukowców jednoznacznie wskazuje, że aktywność Słońca ma znacznie większy wpływ.
Jest to starcie fizyków i ekologów. Ekolodzy to są ideolodzy, fizycy badają świat rzeczywisty.”
…
„Walka z ociepleniem zamieniła się wręcz w religię. (…). Za parę lat okaże się jednak, że badania, na których oparto te założenia, są nieaktualne.
Jest to niezmiernie mało prawdopodobne. Dlaczego? Ani jedna z hipotez, proponująca inny niż wymuszanie przez antropogeniczne emisje gazów cieplarnianych mechanizm obserwowanej obecnie zmiany klimatu nie znalazła potwierdzenia doświadczalnego. Większość z nich nie może być prawdziwa, bo łamie jednocześnie wiele podstawowych praw fizyki. Jeśli dopuścimy myśl, że zajmujący się klimatem naukowcy bazują na błędnych przesłankach i nie rozumieją działania transferu energii w atmosferze, cyklu węglowego, zmian dawnego klimatu i ich przyczyn, musimy także przyjąć do wiadomości, że:
Nasze zrozumienie mechaniki kwantowej i drgań cząsteczek jest zupełnie błędne, a współczesna zaawansowana elektronika działa tylko przez przypadek.
Tysiące zajmujących się spektroskopią naukowców nie mają pojęcia o tym, czym się zajmują. Nie mamy pojęcia, jakim cudem działają naprowadzane na podczerwień rakiety, satelity wczesnego ostrzegania, lasery, satelity pogodowe, kuchenki mikrofalowe i inne niezliczone urządzenia.
Nie wiemy, jakim cudem różnorodne obliczenia transferu radiacyjnego poprawnie odtwarzają widmo docierającego do powierzchni i opuszczającego Ziemię promieniowania, dla całej planety łącznie oraz dla różnych szerokości geograficznych, różnych pór roku i wysokości z osobna.
Równania transferu radiacyjnego stanowiące podstawę takich obliczeń są błędne. Wszyscy używający ich astronomowie, fizycy gwiazdowi i planetolodzy to raczej astrolodzy. Nie mamy pojęcia, dlaczego świecą i jak ewoluują gwiazdy.
Nasze emisje dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych wcale nie kumulują się w atmosferze. Atmosferyczne pomiary CO2 są błędne, podobnie jak pomiary z rdzeni lodowych, koralowców, stalagmitów itp. Nasz CO2 nie trafia do atmosfery, nie gromadzi się też w oceanach – pomiary wzrostu ich kwasowości w tempie nie znajdującym precedensu w ostatnich 250 milionach lat są błędne. Wiedza o zachowaniu się rozpuszczanego w wodzie CO2 i stosunku jonów węglanowych i wodorowęglanowych jest błędna, co oznacza, że tysiące chemików badających roztwory buforowe powinno rozpocząć badania od początku.
Pomiary izotopowe CO2 w atmosferze, węgla 14C w resztkach dawnych roślin, izotopów tlenu i wodoru w rdzeniach lodowych, osadach oceanicznych itp. są nic niewarte. Fizyka nuklearna, wraz z wiedzą o rozpadach jąder atomowych i izotopach to zabobony. Elektrownie jądrowe i broń atomowa nie powinny w ogóle działać.
Mierzona akumulacja energii termicznej w oceanach w tempie odpowiadającym czterem wybuchom bomb atomowych o mocy 20 kiloton co sekundę to artefakt pomiarowy. Alternatywnie, na Ziemi pojawiło się nowe, niezauważone przez nas, potężne źródło energii, ogrzewające oceany od góry.
Podstawy termodynamiki są błędne. Zmiana bilansu radiacyjnego planety nie powoduje zmian skumulowanej w systemie klimatycznym Ziemi energii. Pierwsze Prawo Termodynamiki możemy uznać za obalone.
Opisujące zależność pomiędzy zmianą temperatury a zmianą ciśnienia równanie Clausiusa-Clapeyrona jest do niczego. Cieplejsze powietrze wcale nie zawiera więcej pary wodnej, nasilającej efekt cieplarniany. To, że obserwujemy niezliczone przykłady działania tego prawa w praktyce – od skraplania się pary wodnej w wydychanym zimnego dnia powietrzu, przez lodówki i klimatyzatory po sezonowe wahania wilgotności i obserwowane (i obliczane teoretycznie) zmiany widma promieniowania podczerwonego to czysty przypadek.
…
Uznanie za błędne szerokich podstaw fizycznych, na których bazuje współczesna klimatologia wydaje się niezwykle mało prawdopodobne. Oznaczałoby to bowiem zakwestionowanie praktycznie całej współczesnej nauki.”
5 listopada o godz. 9:11 2265
@parker
1) Nie masz racji użalając się w ten sposób nad najbiedniejszymi. 10% najbogatszych zużywa dziś 90% zasobów i nie chce tego odpuścić nawet na pół procenta, aby zaproponować biedniejszym jakąś perspektywę. W tej sytuacji użalanie się nad biednymi to zwykła hipokryzja.
2) Zycie mojego prawnuka? Jest taka książka Hansena „Strorms of My grandchildren”. Tam to całkiem dobrze opisano. Jest też bardziej optymistyczna Naomi Oreskies i Erica Conwaya „The Collapse of Western Civilization: A View from the Future”.
5 listopada o godz. 9:14 2266
@parker
Aaaa, polecam jeszcze Lynasa „Six degrees”.
5 listopada o godz. 9:18 2267
Oho, wannabe noblista z fizyki posiadł umiejętność selektywnego cytowania tych tylko zdań, które mu pasują do jego odkrywczych koncepcji. Skrzętnie zaś pomija całą resztę, jak np.: „Wiedzę swoją ekspert Centrum im. Adama Smitha czerpie, jak twierdzi, z „Raportu 500 naukowców”. Raportu, który… nie istnieje.”
(ibidem)
http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/parada-nonsensu-60
5 listopada o godz. 10:24 2268
@Caramba
Nasze rozumienie tych wszystkich zjawisk może być niezłe, nasza znajomość zjawisk zachodzących w przyrodzie też, tylko posiadane przez nas dane mogą być cokolwiek niedokładne. Zastanawiam się z jaką dokładnością znamy skład atmosfery sprzed 250 mln. lat, 1000 lat oraz temperatury panujące na świecie itp. Wystarczy niewielkie wahnięcie tych danych i nasze świetne modele pokażą zupełnie co innego. Od naukowców zależy czym komputery z modelami „nakarmią” i jak zinterpretują wyniki, a pole do interpretacji może być duże, zważywszy, że poruszamy się w bardzo niewielkich przedziałach liczbowych i pewnie nie na granicy błędu, tylko całkiem w środku. I z wielu naukowców punktu widzenia (a do takich i ja skromnie się zaliczam) brak tej drobnej dyskusji o możliwych błędach (a jak wiadomo przy szacowaniu błędu wartości bezwzględne możliwych błędów składowych się dodają) i zupełne tego faktu pominięcie w publikacjach dyskwalifikuje wyniki tych badań. Wyniki plus rzetelne oszacowanie możliwych błędów to są dopiero coś warte z naukowego punktu widzenia wyniki! Nie procent naukowców przekonanych do idei, tylko procent pewności użytych metod i danych o czymś może świadczyć.
Jeśli natomiast weźmie się pod uwagę zdanie meteorologów, że właściwie dane pogodowe mierzone 40 lat temu mają w porównaniu z obecnymi dokładność dość problematyczną, to wynik jest prosty. Dużo roboty przed tymi, którzy chcą zarówno potwierdzić, jak i obalić teorie o ociepleniu.
5 listopada o godz. 11:35 2269
Właśnie odwrotnie (z całym szacunkiem). Nasze rozumienie tych WSZYSTKICH zjawisk jest nieporozumieniem, wydaje się nam, że rozumiemy. (bo gazy cieplarniane pochłaniają promieniowanie i podgrzewają, bo zatrzymują ciepło, bo …)
Zgadzam się z resztą Twojego komentarza.
Wielu poważnych fachowców kwestionuje nawet „fakt” ocieplania się ziemi, twierdzą, że średnia temperatura na ziemi nie jest wyższa niż wcześniej.
Ja uczepiłem się przekazywania ciepła (energii, promieniowania) w atmosferze. Nie ma żadnego sensownego modelu (mechanizmu) zatrzymywania energii przez gazy „cieplarniane”.
To wszystko.
5 listopada o godz. 12:13 2270
ryzyk-fizyk
Najwyraźniej nie chcesz albo nie potrafisz wznieść się na wyższy poziom abstrakcji:)
To prawda, że najbogatsi zużywają większość zasobów, bo na tym polega bogactwo, na zasobach, pieniądze są tylko ich ekwiwalentem, same w sobie wartości nie mają. Walka z ociepleniem klimatu dotknie w dużo większym stopniu biednych niż bogatych, bo zanim bogaty schudnie, biedny umrze. Niemców stać na energię odnawialną, Ukraińców nie.
Czy bogaci powinni się dzielić swoim bogactwem z biednymi? Oczywiście, wszystkie religie to nakazują, państwa świeckie to czynią przez solidarność społeczną, ale egoizm jest wpisany w naturę człowieka, wyeliminowanie go jest utopią, nawet w ramach UE bogata północ nie chce się dzielić z biednym południem czego Grecja jest najlepszym przykładem, przykładem na niechęć do dzielenia się, jak i przykładem na wykożystywanie bogatego kuzyna jak tylko jest sposobność.
Piszesz, że zachowanie planety w nienaruszonym stanie jest niemożliwe, ja uważam, że równie niemożliwa jest walka z globalnym ociepleniem, ze względu na naturę człowieka, ci co z nią próbowali walczyć nie tylko ponieśli klęskę, ale wyrządzili wiele szkód żeby przypomnieć egalitarne idee socjalizmu.
5 listopada o godz. 14:26 2273
ryzyk-fizyk
Żeby cię zmusić do wzniesienia się na wyższy poziom abstrakcji:)
Gdyby tak było, że globalne ocieplenie nie było skutkiem działalności człowieka, tak czysto teoretycznie, konsekwencje byłyby takie same? Czy wtedy człowiek powinien im przeciwdziałać, czy się dostosować?
5 listopada o godz. 19:47 2277
” Nie ma żadnego sensownego modelu (mechanizmu) zatrzymywania energii przez gazy “cieplarniane”.”
Idź to opublikuj w „Nature” albo „Science”. Nobel praktycznie pewny.
5 listopada o godz. 22:38 2278
@parker
Czysto teoretycznie, człowiek nie miałby wtedy wyboru i powinien starać się przystosować, nawet nie mając wielkich szans że się to uda, tak aby zmaksymalizować możliwość przetrwania.
Ale… problem z aktualną zmianą klimatu jest taki: ona nagle nie ustanie. Ma szansę zwolnić do poziomu który umożliwi nam przystosowanie tylko pod warunkiem ze ją przyhamujemy. Na razie ją przyspieszamy, coraz szybciej zmniejszając sobie szansę na przystosowanie. Liczy się tempo zmian i stałe czasowe procesów przystosowawczych.
5 listopada o godz. 22:44 2279
@parker
Jeszcze jedno: zgadzam się z Tobą ze tak długo jak bogaty nie zrozumie, że szansa na przeżycie jego i jego potomków jest zmiana modelu korzystania z bogactwa, tak długo w sprawie GO nie podejmie się skutecznych kroków. To walka miedzy chciwością i rozumem. Rozum ma małe szanse w tym starciu. Moja strategia jest taka jak w hipotetycznym przypadku opisanym wyżej: robić co się da. Ty, zdaje mi się, skłaniasz się ku kompletnej rezygnacji.
5 listopada o godz. 23:30 2281
ryzyk-fizyk
Pytanie jest bardziej podchwytliwe, gdyby mógł naturalnemu ociepleniu przeciwdziałać, magazynując CO2 na przykład czy inaczej, czysto teoretycznie pytam? Czy wobec zagrożeń związanych z globalnym ociepleniem mógłby wpływać na klimat planety? Wiesz o co mi chodzi, zwolennicy walki z globalnym ociepleniem w najmniejszym stopniu podnoszą kwestię uciążliwości życia w cieplejszym klimacie, raczej wymieranie gatunków, odpowiedzialność człowieka za zmiany klimatu.
Odnośnie ostatniego komentarza, to człowiek jest reaktywny, zareaguje na zagrożenie ale nie na hipotetyczne, związek pomiędzy jego działaniem dziś a efektami za dziesiątki lat jest tak odległy, że to czysta utopia wiara, że da się to powstrzymać, to nie rezygnacja, to realizm, nie lubię się frustrować i jestem optymistą, wiele problemów czas rozwiązuje.
6 listopada o godz. 9:06 2283
1. CCS (carbon capture and storage) to najdroższa chyba i najbardziej kłopotlowa w realizacji opcja geoengineering.
2. Najprostsze efekty związane z uciążliwością:
http://anomaliaklimatyczna.com/2010/06/17/co-to-jest-temperatura-mokrego-termometru-i-dlaczego-kiedys-moze-zalezec-od-niej-nasze-zycie/
http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/homo-sapiens-w-swiecie-wysokich-stezen-co2-57
Przeczytaj i napisz co myślisz o tych uciążliwościach.
3. Są tez problemy których czas nie rozwiązuje po naszej myśli. AGO samo się nie rozwiąże. Problem narasta, skutki, niestety, są i będą opóźnione o kilkadziesiąt lat w stosunku do działań. Taka jest po prostu fizyka zjawiska, takie są skale bezwładności procesów w takim systemie jak Ziemia. Niedługo zostanie nam tylko patrzenie i powtarzanie: „jaka piękna katastrofa, jaka piękna kata….”.
6 listopada o godz. 11:11 2284
Z ciekawością przeczytałem i cóż mogę powiedzieć, wizje Apokalipsy są znane ludziom od tysięcy lat, to naukowe jej wersje. Od Biblijnej różni ją tylko określenie w czasie. To, że finalnie dojdzie do Apokalipsy nikt nie ma wątpliwości, to tylko kwestia czasu i scenariusza. Czy planetoida w nas uderzy, czy wojna nuklearna zniszczy ziemię, czy klimat nas zabije, koniec jest nieuchronny. Z mojej perspektywy wszystko co wykracza poza horyzont mojego życia i życia moich dzieci, wnuków nie mam jeszcze, i nie mam pewności, że będę miał, jak będę, horyzont się przesunie, to jeden czort, tak jak pisałem, nie obchodzi mnie przyszłość ludzkości, nie czuję się Mesjaszem, uważam naszą obecność na Ziemi jako wybryk ewolucji, czasowy. Czy więc do Apokalipsy dojdzie za 200 lat, czy za 2000 czy za 20000, naprawdę jest mi wszystko jedno. Byle nie jutro, mam dzieci:) Można się oburzać na taką filozofię, ale co mam zrobić, tak mi łatwiej żyć.
Uważam za nierozsądne ponosić koszty dziś w imię przyszłości gatunku ludzkiego, bo jak napisałem, przyszłości nie znamy, może będzie tak jak wieszczą naukowcy, może będzie inaczej, życiem rządzi przypadek, to on jest Bogiem, jeśli Bóg istnieje.
Ja nie mam na to żadnego wpływu i obawiam się, ty też. Że wszyscy razem moglibyśmy mieć? Ale nie możemy myśleć wszyscy razem, tak świat urządzony, jakbyśmy mogli, nie byłoby głodu, wojen, epidemii, nie żyjemy na doskonałym świecie, w doskonałym świecie nie rządziłby przypadek, nic nie wskazuje na to, żeby można było wyeliminować jego boską moc.
Chyba fizycy odkrywając kwantowy świat udowodnili to ponad wszelką wątpliwość.
6 listopada o godz. 13:13 2286
” Czy planetoida w nas uderzy, czy wojna nuklearna zniszczy ziemię, czy klimat nas zabije, koniec jest nieuchronny”
W pierwszych dwóch przypadkach raczej tak, w trzecim, przynajmniej jeśli idzie o aktualną zmianę , koniec nie jest nieuchronny, ale na własne życzenie prawdopodobny. Widzisz różnicę? Insz Allah jest Twoim mottem?
Każdy z nas umrze. Czy to powód żeby zamykać oczy i wbiegać na ruchliwa jezdnię, mimo że dosyć lubimy biegać i zamykać oczy?
6 listopada o godz. 14:12 2287
Ty wychodzisz z założenia, że można powstrzymać globalne ocieplenie jak ludzie zrozumieją. Ja, że nie jest to możliwe, bo nie zrozumieją, a nawet jak zrozumieją, to nic nie zrobią. Zanim powstrzymasz globalne ocieplenie, powstrzymaj przemoc na świecie, wojny, namów bogatych żeby się podzielili z biednymi żeby ludzie nie głodowali, to wszystko nakazują wszystkie znane mi systemy wartości i religie, i co?
Jak ci się uda, to i globalne ocieplenie powstrzymasz.
Przykład z ruchliwą jezdnią jest nieprzystający do sytuacji bo koniec następuje szybko, jest bezpośrednią konsekwencją.
Dam inny, wiedzą ludzie, że palenie zabija, palą, picie skraca życie, piją, obżarstwo nie służy zdrowiu, obżerają się, brak ruchu jest niezdrowy, siedzą przed telewizorem. I to zachowanie szkodzi im, nie następnym pokoleniom a mimo to, robią tak, dlaczego?
Bo związek pomiędzy działaniem a skutkiem jest odległy. Skoro o własne zdrowie nie dbają, ty chcesz, żeby zadbali o zdrowie swoich praprawnuków?
Utopia:(((
7 listopada o godz. 21:25 2290
@parker
Upraszczasz. Na jezdni masz spore szansę na kalectwo do końca życia.
I dalej: mamy przykłady skutecznego działania w sprawach środowiska i zanieczyszczenia atmosfery. Wystarczy zgoda elit. Są pozytywne przykłady. Udało się z warstwą ozonową. Udało się ze związkami siarki (nota bene w USA dzięki Republikanom którzy wymyślili i wprowadzili w życie cap-and-trade). Udało się z ołowiem. Za każdym razem wymagało to zgody elit i pewnych regulacji, jednak nie zaowocowało „upadkiem przemysłu”, „recesją” jak straszono. Teraz problemem jest tak naprawdę opór lobby naftowego i koncernów energetycznych….