Gwoździem programu dzisiejszego kongresu zorganizowanego przez Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej było przedstawienie „Postulatów antykryzysowych”, pod którymi podpisało się 71 humanistycznych instytutów naukowych.
Zaniepokojeni stanem polskiej humanistyki i szeroko pojętego uniwersytetu przedstawiciele KKHP zaproponowali rozwiązania, które według nich mają uzdrowić polską naukę i szkolnictwo wyższe. Główną propozycją jest inny rozdział pieniędzy, niezależny od liczby studentów i umożliwiający mniejszym uczelniom postawienie nie tylko na dydaktykę, ale i rozwój naukowy kadry, co pozwoli przetrwać niż demograficzny i podniesie jakość nauczania.
W dyskusji panelowej podkreślano też funkcję społeczną uczelni, która stanęła w opozycji do obecnego modelu uniwersytetu jako fabryki wiedzy, służącej głównie biznesowi i gospodarce. Obecność przedstawicieli akademickich związków zawodowych nadała spotkaniu polityczny charakter, podobnie jak słowa kończące „Postulaty Antykryzysowe” – „zignorowanie kolejnego wystąpienia świata naukowego nie pozostawi Uniwersytetowi innej drogi niż protesty”.
Problem polega na tym, że polski „świat naukowy” nie jest jednolity, a 71 instytutów, które podpisały się pod postulatami antykryzysowymi, choć robi wrażenie, nie stanowi większość środowiska. Naukowcy reprezentują różne grupy interesów, a ich ogląd sytuacji szkolnictwa wyższego zależy od wielu czynników – dziedziny, którą uprawiają, ośrodka naukowego, w którym są zatrudnieni, dorobku naukowego, wieku itd. To sprawia, że bardzo trudno jest im wypracować wspólny konsensus co do tego, w jakim kierunku powinna pójść reforma uniwersytetu, jak ma być finansowana nauka i na czym ma polegać uzdrowienie polskiego szkolnictwa wyższego.
Podczas gdy jedni twierdzą, że lepiej jest dążyć do elitaryzacji uniwersytetu, inni chcą utrzymania demokratyzacji i dotowania prowincjonalnych uczelni; jednym nie przeszkadza wpływ biznesu i gospodarki na naukę, inni twierdzą, że jest to sprzeczne z założeniami autonomii uniwersytetu; jedni nie mogą pogodzić się z wprowadzeniem systemu oceny pracowników naukowych, inni całkiem dobrze się w nim odnaleźli. Wszyscy zgadzają się co do faktu, że państwo zbyt mało pieniędzy przeznacza na naukę i szkolnictwo wyższe (jesteśmy na szarym końcu w Unii Europejskiej), ale i tu są tacy – najczęściej pochodzący z najlepszych uczelni beneficjanci grantów – którzy twierdzą, że nie mają problemów ze znalezieniem pieniędzy na życie i swoje projekty.
Mogłoby się wydawać, że o sytuacji polskiego szkolnictwa wyższego, kryzysie uniwersytetów, niskim poziomie nauczania dyskutujemy od lat i nie ma już chyba pomysłów na uzdrowienie sytuacji, które by nie były rozważane i przeanalizowane. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadza kolejne reformy i mniej lub bardziej udane nowelizacje, mające uzdrowić system, ale główny problem, jakim jest ogromna liczba słabych prowincjonalnych uczelni i kwestia ich finansowania, nadal nie jest poruszany – z nadzieją, że z czasem (niżem demograficznym i faktem, że tylko do 2020 r. należą się nam unijne dotacje na naukę) problem sam się rozwiąże.
Dzisiejszy kongres pokazuje, że część środowiska akademickiego ma dosyć czekania i żąda konkretów. Ciekawe, czy i jak MNiSW zareaguje na naciski niezadowolonej części środowiska akademickiego i czy przypadkiem „Postulaty Antykryzysowe” jeszcze bardziej nie pogłębią już i tak dość poważnych wewnątrzśrodowiskowych podziałów.
4 lutego o godz. 1:37 2553
„czesc srodowiisk akademickiego ma dosyc czekania i oczekuje konkretow”
A co w zamian oferule spoleczenstwu? Prosze wytlumaczyc Pani Kasi i Panu Zenkowi dlaczego maja otworzyc kieszenie i sponsorowac „uniwersytet” w Tluszczu Dolnym
4 lutego o godz. 1:40 2554
P.S. Pomylilem sie przy cytowaniu: w oryginale bylo „zada” a nie „oczekuje”
4 lutego o godz. 3:58 2555
A moze tak popatzrec jak jest gdzie indziej?…
USA ma okolo 5 tysiecy „instytucji wyzeszej edukacji”. Okolo 20 milionow studentow. Okolo 10 razy wiecej ludnosci niz Polska
Polska ma okolo 500 owych „instytucji wyzszej edukacji, I prawie 2 miliony studentow. Czyli, biorac pod uwage roznice w ludnosci, Polska I USA ida „leb w leb”
Tylko ze.. .Sposrod tych 5 tysiecy uniwersytetow ameykanskich, mniej wiecej 300 do 500 (zalezy jak liczyc) to „research universities”. To znaczy takie w ktorych robi sie badania naukowe. Reszta to „teaching universities” zorientowane glownie na uczenie.
Stosujac proporcje ludnosciowa, w Polsce powinnio byc 30 – 50 uniwersytetow badawczych, reszta powinna sie zajmowac nauczaniem studentow I byc z tego nauczania rozliczana.
Oczywiscie, parcownicy research university nie sa zwalniani z nauczania, ale z reguly maja mniejsze pensum niz ci z teaching university. No a zatrudnienie w owych teaching universities oczywiscie zalezy od ilosci studentow: studentow jest wiecej to sie zatrudnia, studentow jest mniej to sie zwalnia.
Aby procedura byla prosta, to na owych teaching universities okolo 60% to adjunct professors (60% podaje za The Chronicle of Higher Education). Nie mylic z polskim adiunktem. Adjunct professor moze byc zatrudniony na dowolnym stanowisku profesorskim (z wyjatkiem „full professor”) I zatrudnia sie go na 9 miesieczny kontrakt bez benefitow (ubezpieczenie itd) I bez obietnicy nastepnego kontraktu. Bo to, jak wiadomo, zalezy od liczby studentow.
Podsumowuajc: nie wiem po co w Polsce porzeba 500 uniwersytetow badawczych (a wlasaciwie „badawczych”) na ktorych wykonuje sie badania posledniego gatunku tylko po to aby uzasadnic istnienie. Moze sobie wreszcie powiedzec ze potzrebujemy niewielkiej ilosci uniwersytetow wysokiej klasy, robiacych badania na swiatowym poziomie, areszta niech sie zajmie nauczaniem? Nauczanie to pozyteczna czynnosc I zaden wstyd
4 lutego o godz. 10:05 2556
Przestańcie utyskiwać, przecież wasza minister wyraziła przekonanie, „że gdy skończą się pieniądze z funduszy europejskich, to na naukę będą więcej wydawały firmy.” Macie zatem pieniądze z funduszy i dostaniecie od firm. Luksus. Ciągle wam mało, mało i mało. Przecież jak wy aż tyle bierzecie, to nie starczy np. dla nowego ministra czciciela Pinocheta Michała Kamińskiego, któremu wasza Pani Premier z PO właśnie powierzyła ważne stanowisko: wmówić wam, że macie dobrze. I Michałowi Kamińskiemu się to uda!
4 lutego o godz. 12:01 2557
ATALIA nie ma pojęcia o tym o czym pisze. Firmy będą dawać pieniądze? Żadna firma nie da pieniędzy za frajer. Tu chodzi o to, żeby uczelnie przystępowały do współpracy z firmami, które będą finansować badania, jeżeli, i tego ATALIA widocznie nie rozumie, będzie to dla nich, tych firm opłacalne, czyli wtedy, kiedy uznają, że badania, które sfinansują, lub ich część, zamienią się na konkretne produkty, które ta firma wyprodukuje, sprzeda i na nich zarobi. Taki model współpracy uczelni z biznesem istnieje od lat na tzw. Zachodzie, zwłaszcza w USA. Na takich zasadach, z grubsza powstała Dolina Krzemowa. Ale w Polsce ten model jest w powijakach. Druga sprawa. Jakie pieniądze? Polska jest na szarym końcu w Europie, nie tylko w Unii Europejskiej, pod względem funduszy przeznaczanych z PKB na naukę i badania. Jest to ciągle grubo ponizej 1% PKB podczas gdy są kraje w UE, które przeznaczają na ten cel prawie 3% PKB. I np. Finlandia ma NOKIĘ, znaną na całym świecie: a co my mamy?
4 lutego o godz. 13:45 2558
wolexy
4 lutego o godz. 12:01 2557
Kłamiesz, bezczelnie kłamiesz. To nie ja powiedziałam, że firmy będą dawać pieniądze. Ja ZACYTOWAŁAM minister z PO, to minister z PO wyraziła przekonanie, że firmy będą dawać pieniądze.
4 lutego o godz. 16:10 2559
Czy moglaby Autorka wyjasnic dlaczego, cytuje, „obecnosc zwiazkow zawodowych nadala spotkaniu polityczny charakter” i co ewentualnie zwiazki zawodowe maja wspolnego z polityka?
4 lutego o godz. 16:14 2560
W sprawie „dawania pieniedzy przez firmy”… Czy Pani Minister znajdzie firme ktora sfinansuje projekt badawczy „O kulturotworczym znaczeniu koncowek enc o inc w jezyku polskim na terenie srodkowego Mazowsza w drugiej polowie 16 wieku” i ewentualnie zasponsoruje Autorce koszty wjazdu na konferencje (2 tysiace euro)
4 lutego o godz. 18:54 2561
4 lutego o godz. 3:58 2555
Doskonały wpis!
A co do związków zawodowych, to nie wiem jak w USA, ale w Polsce jest to organizacja wysoce upolityczniona. Nawet kandydata na prezydenta wystawiają. Co gorsza, znani mi w Polsce uczelniani związkowcy są egzemplifikacją zasady „odwróć tabelę związek na czele”.
4 lutego o godz. 18:57 2562
A.L.
Nie wiem czy wiesz, ale w Polsce żeby zlikwidować uczelnię publiczną, trzeba zgody Sejmu.
Z grubsza jest więc w polskiej nauce jak w górnictwie. Jak były lata tłuste, to się pieniążki przejadło, a teraz krzyk wniebogłosy, że kasy nie ma!
4 lutego o godz. 22:10 2563
@Plynna rzeczywistosc: „Z grubsza jest więc w polskiej nauce jak w górnictwie”
Dobra analogia. Jak w gornictwie: „Co prawda wegiel sie skonczyl I fedrujemy kamien, ale czternastka I olowkowe nam sie naleza”