Naparstnica, kora wierzby, wilcza jagoda – bez tych roślin nie mielibyśmy w medycynie wielu potrzebnych leków. Przeciwnicy marihuany powinni mieć to na uwadze, zanim zrobią z niej demoniczny narkotyk.
Bez substancji pozyskiwanych z roślin trudno wyobrazić sobie rozwój farmakologii. Całe szczęście, że w czasach, gdy nasi przodkowie z powodzeniem wykorzystywali je w leczeniu rozmaitych dolegliwości (od bólu, zapaleń do kołatania serca), nie powstrzymywały ich w tym żadne urzędy ani procedury badań klinicznych.
Gdyby dziś firma Bayer lub Polpharma chciały zarejestrować kwas acetylosalicylowy i sprzedawać go bez recepty, pewnie nie otrzymałyby na to zgody – już po pierwszych testach okazałoby się, że przyjmowanie tej substancji (pozyskiwanej z kory wierzby) grozi ryzykiem śmiertelnych krwawień. Podobnie z innymi lekami, którymi raczono się od najdawniejszych czasów – ich obecność w naszych aptekach w dużej mierze zawdzięczamy tylko temu, że „mają ugruntowane historycznie działanie”. I nikomu nie przychodzi do głowy, by usuwać je z rynku.
A co z ziołem o nazwie Cannabis, zawierającym delta-9-tetrahydrokannabinol? Celowo używam tej nazwy, dla niepoznaki przed stróżami moralności, którym na dźwięk słowa marihuana lub konopie indyjskie cierpnie skóra. Dla was to narkotyk – przepustka do uzależnienia i śmierci.
Ale spójrzmy na tę roślinę bez emocji podszytych obłudą – jak na lek, który pomaga pacjentom odzyskiwać siły i władzę w mięśniach, hamuje ból, ogranicza padaczki. I który nie jest bardziej niebezpieczny od dziesiątek innych medykamentów, picia alkoholu albo palenia papierosów.
Kilka dni temu uczestniczyłem w otwartej debacie zorganizowanej przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej, poświęconej medycznym zastosowaniom kannabinoidów, i muszę przyznać, że było to spotkanie krzepiące. W zatłoczonej sali przeważali zwolennicy legalizacji marihuany jako leku (tak jak od lat jest to praktykowane w kilkunastu stanach USA, Izraelu oraz krajach Unii Europejskiej), ale nie o atmosferę mi chodzi, lecz o fakty medyczne, które przedstawił lekarz z Centrum Zdrowia Dziecka, dr Marek Bachański.
W Klinice Neurologii przynajmniej 9 dzieciom z ciężkimi zespołami padaczkowymi opornymi na inne leczenie podaje się preparaty marihuany i widać, że preparat działa korzystnie – liczba napadów spadła o 30-90 proc.! Ale nie ma co się ekscytować – na świecie już od dawna przydatność konopii dla celów medycznych jest brana pod uwagę i stosowne urzędy nie są głuche na wyniki badań klinicznych. W Polsce – są. Mamy prawo – zwłaszcza chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii – które nie przewiduje zastosowania marihuany w celach medycznych, a chcąc nią leczyć, trzeba stawać na rzęsach, by sprowadzać na użytek własny lub badań klinicznych w ramach tzw. importu docelowego.
Dla chętnych, by rozszerzyć swoją wiedzę o leczniczych wartościach konopi, polecam dwie książki Bogdana Jota: „Marihuana leczy” oraz „Odkłamywanie marihuany”. Nie jest to lektura łatwa, ale na pewno wartościowa – autor w podręcznikowy sposób przedstawia prawdy i mity o zastosowaniach medycznych składników konopii indyjskich, a wszystkie „za” i „przeciw” dokumentuje z aptekarską dokładnością. Nie powstało chyba do tej pory w naszym kraju żadne podobne dzieło, tak skrupulatnie i szeroko zajmujące się tym tematem.
Czy to dobry omen, że dyskusja o marihuanie wreszcie przybierze w Polsce ton rozsądku? Rzesze przeciwników nie przestaną pewnie epatować argumentami: że trawka uzależnia, nie można pobłażać jej amatorom (zwłaszcza młodzieży), podstępnie niszczy mózg i rozwija się w głęboki nałóg. Może jednak zechcą zrozumieć, że są wskazania medyczne (konkretne, to nie jest medycyna ludowa!), poparte prowadzonymi na świecie i w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka badaniami, które inaczej każą spojrzeć na tę truciznę.
Tak, truciznę, bo jest nią każdy lek, o czym słusznie przekonywał już Paracelsus. Pewnie by się szczerze uśmiał, gdyby ktoś mu próbował tłumaczyć, jak szkodliwym narkotykiem są wyłącznie konopie.
14 marca o godz. 0:54 2616
Czyżby światełko rozumu w tunelu głupoty?
14 marca o godz. 4:45 2617
Albert Hofmann szwajcarski chemik i farmaceuta, odkrywca i amator LSD dożył w doskonałym zdrowiu 102 lat ( zmarł w 2008 r. )
14 marca o godz. 7:56 2618
Wszystko,jak to w naszym kraju, zależy od kościoła. Jeśli kler powie nie,to nikt z naszych oczadziałych posłów nie zagłosuje inaczej. Wg kleru ziemia jest płaska. To,że ktoś cierpi na padaczkę, migrenę itd, to Bóg tak chciał.No i koło się zamyka. Ty zaś dotknięty tymi przypadłościami musisz nosić swój krzyż, bo Bóg tak chce.
14 marca o godz. 8:31 2619
janadam48 – 100% RACJA, dopóki rozsadek podlega intersom KK, NIGDY nie będzie lepiej… pozostaje tylko wyjechać i „rodzić anglików”… 😉
14 marca o godz. 11:22 2620
MSW nigdy się nie zgodzi, Co by zrobiła policja i prokuratura, jakby nie mogła sobie podbić statystyk wykrywalności osobami, które posiadały lub którym podrzucono ten straszny narkotyk?
14 marca o godz. 13:31 2621
Wiem ze leczy!
A kk nie!
@sol3zna, albo plodzic…
Bo kk to „wampir” sycacy sie cierpieniem i zyjacy z cierpienia, czego najlepszym przykladem byla wampirzyca z Kalkuty.
14 marca o godz. 14:29 2622
oczywiście, z marihuany powstają leki, zarówno wziewne, jak i maście. Istnieje wiele olejów, leczących raka, o których się głośno nie mówi z uwagi na firmy farmaceutyczne, które oszukują nas chemią , która nie pomaga. Dwa lata temu spotkałam się z koleżanką lekarką, umierała na raka żołądka( lekarka), ostatnią deską ratunku był olej z marihuany, nie dostępny na polskim rynku. Osobiście widziałam efekty po tyg terapii. Kobieta przeżyła, olej ten sprzyjał gojeniu. Lek był brany w tajemnicy z czarnego rynku. Leki lekami, ale gdy kupiony jest od dilera i gdy nie mamy pojęcia z czym jest zmieszany może spowodować ogromne spustoszenie. Palenie w nadmiarze powoduje problemy z sercem i depresję, a także problemy emocjonalne, mam z takimi pacjentami do czynienia. Marihuana traktowana jako środek odurzający uzależnia, a terapia zarówno młodych i jak i starszych nie jest łatwa. Proszę pamiętać, do którego roku rozwija się mozg i jakie są konsekwencje jego uszkodzenia w młodym wieku.
14 marca o godz. 22:33 2623
„Nie spoczniemy aż zgłupiejemy” doszczętnie .
Globalizm rozwali „wolnością” cywilzację lemingów. Kolejna głupota z serii totalnego ogłupienia podbijanych narodów. Niech produkją lekarstwa z tej rośliny , ale dopuszczenie jej do powszechnego użytku to kolejny krok na drodze do totalnego zniewolenia neoniewolników . Cywilzacja bez zakazów to dekadencja . To ostatni etap niewolnika prowadzonego na Igrzyska w umierającym Imperium UE.
15 marca o godz. 15:16 2624
Jeśli marihuana byłaby w Polsce legalna, to czym zajmowałaby się polska policja? Przecież tylko dzięki nastolatkom z trawą mogą poprawiać te swoje „policyjne statystyki” wykrywalności. A poza tym podatek z wódy już nie płynąłby tak szerokim strumieniem do budżetu państwa. A jak wiadomo rząd nie lubi konkurencji. Do tego dochodzi polski konserwatyzm i ogłupiałe media. Więc wszelkie inne używki niż wóda muszą być w Polsce nielegalne i karalne. P
15 marca o godz. 18:53 2625
woytek
Bredzisz.
W związku z tym należy ludziom łamać życiorysy i karać więzieniem. Trochę jak w Afryce. Niedawno czytałem biografię afrykańskiego jazzowego muzyka, twórcy afrobeatu, obrońcy praw człowieka, gdzie karą za palenie marihuany było przez reżim tam panujący zamordowanie jego matki i prześladowaniem muzyka, włącznie z łamaniem kości. W Polsce jest tylko trochę lżej, ale do cywilizowanego państwa jeszcze nam daleko, a w szczególności biorąc pod uwagę jak ludzi traktuje się w Szwajcarii, nikt nikogo tam nie karze więzieniem w tak zdyscyplinowanym narodzie, gdzie do tego wszystkiego każdy z bronią od kołyski żyje. W twoim mniemaniu legalność marihuany skończy się tym, że wszyscy od dziecka do starego będą jarali zioło od bladego świtu. Tak właściwie się dziś dzieje, bo zakazany owoc lepiej smakuje i to prohibicja przyczyniła się do popularności tej rośliny. Nawet jakby tak miało być, że po legalizacji wszyscy używają, to co tobie do tego, czy ty chcesz narzucać sąsiadowi, co ma jeść na śniadanie, nie jest to zbyt bezczelne zaglądać komuś do gara?
Odnośnie przytaczanej w artykule szkodliwości tej rośliny, powątpiewałbym, że takowa istnieje. Również można udowodnić szkodliwość sałaty, ale to jeszcze nie jest powód, żeby komuś zakazywać spożywanie jej.
Od strony leczniczej, to jest jedynym lekarstwem na pewne choroby, ale też ma właściwości antyrakowe i dobrze wpływa na psychikę osób starszych. Informacje takie są ogólnodostępne i nie trzeba być mądralą, żeby o tym wiedzieć, ale zakazywać, z jakiego powodu?
Zaś, co do lemingów, jak dla mnie pojęcie abstrakcyjne na tyle, że nie będę o nim dyskutować, a o palaczach owszem. Przytoczony muzyk był jednak niezależny i jak na państwo opresyjne, w którym żył był trochę awangardowy. Człowiek, któremu władza łamała życie, bo miał swoje zdanie, bo nie bał się mówić o złodziejstwie, korupcji i ogólnych kłopotach spowodowanych parszywą władzą, tak trochę jak w Polsce i to wszystko nie pasuje do tego, co napisałeś. Palenie ma jakiś szczególny wpływ na psychikę człowieka, który bardzo stara się być niezależny i dlatego ta roślina jest tak znienawidzona w reżimach, gdzie prawa człowieka to fikcja, gdzie nic poza władzą się nie liczy i znów Polska, w której jest tyle problemów, państwo, które za cywilizowane uznać nie można, właśnie z powodu traktowania jednostki i jak najbardziej nie mam na myśli palaczy, ale ogół, nasze prawo. Pewnie rzeczy, o których piszę są dla ciebie czymś niepojętym, ale już na to nic nie poradzę, bo wielu ludzi ma tu mentalność niewolnika, a większość to potomkowie chłopa pańszczyźnianego.
Dodam jeszcze, że marihuanę palą na całym świecie, a w szczególności tam gdzie jest gorąco, bo ta roślina powoduje, że w takich warunkach jest po prostu lżej. W Brazylijskiej dżungli w strefie równikowej, albo inaczej w pasie równikowym szybko byś zdychał, a paląc marihuanę znieczulasz działanie słońca i wilgoci, co daje możliwość normalnej egzystencji i to nie w przypadku tylko europejczyka, ale i również miejscowej ludności. Dałem przykład oderwany od naszej rzeczywistości i konkretnie z jakiegoś zakątka świata, ale właśnie chciałem podkreślić uniwersalność i wpływ tej rośliny na człowieka, a dywagacje na temat legalności, dostępności zostaw tym, którzy naprawdę mają o tym szeroką wiedzę.
16 marca o godz. 8:19 2626
Wiadomość z ostatniej chwili: arszenik też leczy! Przynajmniej kiłę, co np. umożliwiło Leninowi zrobienie bolszewickiej zadymy. Potem Niemcy przestali mu dostarczać salwarsan i zdechł jak pies.
Morfina, opium, strychnina i kurara też są powszechnie stosowane do leczenia.
Ale to nie powód, żeby debilne lewaki ćpały co zechcą, albo raczej – co im zareklamuje pazerny geszeft, złodziejski bankster i wszelka podobna menda.
Wróć – nie chcę zabraniać, co mi tam. Jeno niech nie wyłażą na ulice, nie pętają się pod nogami.
Lewactwo winno bezpiecznie konsumować marychę, kokę, herę i wapno gaszone (doodbytniczo!) na terenie ekskluzywnych, ogrodzonych i pilnie strzeżonych enklaw postępu.
A na bramie napis – MARYCHA CZYNI WOLNYM.
16 marca o godz. 10:02 2627
cytat:”Zawsze przy tym temacie pada pytanie – skoro jest taka super czemu jest nielegalna? Tezę postawił doktor Jerzy Zięba. Powiedział że jest po prostu za tania.”
I o to w tym wszystkim chodzi, firmy farmaceutyczne na głowie staną by jej nie dopuścić, nie mogą jej opatentować i nie można na niej tyle zarobić co na trujących środkach farmaceutycznych…..
16 marca o godz. 10:16 2628
@bezportek i bez zrozumienia.
Autor pisze wyłàcznie o zgodzie na medyczne użycie.
16 marca o godz. 13:15 2629
„to nie powód, żeby debilne lewaki ćpały co zechcą”
Chyba jeszcze sporo czasu upłynie zanim „mądre nie-lewaki” zrozumiały że THC jest nieszkodliwe, albo nawet leczy.
Po prostu.
Pić wódkę można, palić papierosy można, szkodzą niesamowicie, a policja nie goni.
Hipokryzja.
16 marca o godz. 14:01 2630
„Palenie w nadmiarze powoduje problemy z sercem i depresję a także problemy emocjonalne, mam z takimi pacjentami do czynienia. ”
Picie alkoholu w nadmirze powoduje jeszcze większe spustoszenia, a jest całkiem legalny.
„Marihuana traktowana jako środek odurzający uzależnia, a terapia zarówno młodych i jak i starszych nie jest łatwa”
Psychicznie, mniej uzależnia niż legalny alkohol.
Fizycznie wcale albo słabiej niż legalny alkohol (brak jednoznaczych danych).
16 marca o godz. 15:27 2631
Bez portek, bez mózgu, prawicowa histeria myślą nie skalana…
16 marca o godz. 17:23 2632
Medycyna używa znacznie bardziej niebezpiecznych substancji. Morfina choćby.
26 marca o godz. 20:11 2633
Sex też uzależnia, uzależnia wszystko co sprawia przyjemność i jest stosowane bez umiaru.
Uzależnienie od trawki nie jest ciężkim uzdleżnieniem, objawy odstawienne są krótkotrwałe, kilka dni w większości przypadków. Nie ma żadnych dowodów, że jak twierdzą norkofobii, marihuana jest etapem do innych narkotyków, wręcz przeciwnie, palacze trawki nie lubią stanów w które wprowadzają twarde narkotyki.
Czas zalegalizować zioło, nie tylko dla celów medycznych:)
27 marca o godz. 19:34 2634
@parker
Odważne słowa. Jakiekolwiek badania nq potwierdzenie?
28 marca o godz. 12:24 2635
Literatura jest bogata a do tego doświadczenia z młodości.
Próbowałem w życiu wielu narkotyków poza opioidami. Najbardziej niebezpieczny okazał się alkohol w moim przypadku, rozsądek sprawił, że się nie uzależniłem i od niego, ale zagrożenie było realne.
28 marca o godz. 19:38 2636
I teraz zamierzasz wychować sobie nastęców?
28 marca o godz. 21:58 2637
Nikogo nie zamierzam wychowywać, tym się różnię od narkofobów.
Narkotyki były, są i będą. Nie miałem żadnych problemów z ich dostępnością i nie mam dzisiaj gdybym chciał podobnie jak wszyscy zainteresowani.
Trzeba minimalizować szkody a nie zamiatać sprawę pod dywan i poprawiać statystyki policji kosztem tysięcy młodych ludzi którym się niszczy życie dulszczyzną.
Nie mam ochoty na dalszą dyskusję na ten temat.
1 kwietnia o godz. 12:51 2638
Chyba jest jakaś różnica między jedzeniem marihuany a wdychaniem spalonej. Mój zdrowy rozsądek mówi, że po spaleniu marihuany powstają setki a może tysiące nowych, trujących związków chemicznych, które w zielonejj roślinie nie wystęują. Pytanie do amatorów zielska. Czy po zjedzeniu i wdychaniu po spaleniu efekt jest ten sam?
1 kwietnia o godz. 18:42 2639
Ten sam
1 kwietnia o godz. 19:01 2640
@Witold
Generalnie palenie marichuany zwiększa szansę na te same raki, co palenie tytoniu. Skład jest zupełnie inny. Ale uzależniają te same kannabinoidy
1 kwietnia o godz. 21:52 2641
Przy paleniu tytoniu uzależnia nikotyna a nie kannabioidy. Uzależnienie od nikotyny jest uzależnieniem o wiele cięższym niż od THC.
Prawdą jest, że palenie konopii powoduje tak samo raka jak tytoniu, co prawda, nikt nie pali trawki jak papierosów, ale zaciąga się głębiej i dłużej trzyma dym w płucach co na jedno wychodzi. Nikt nie mówi, że trawka to samo zdrowie, należy przeciwdziałać wszystkim nałogom które niszczą zdrowie fizyczne i psychiczne, rzecz w tym,jakimi metodami, dzisiejsze są mało,że nie skuteczne czego dowodzi stały wzrost konsumpcji, to skutki uboczne tej walki są tragiczne dla niewinnych ludzi. Przeciwnikom legalizacji narkotyków chciałbym zadać jedno pytanie, czy mafia narkotykowa głosowałaby za czy przeciw legalizacji? I czy wiedzą ile ofiar śmiertelnych na całym świecie pochłania walka z narkotykami, po stronie funkcjonariuszy państwa, niewinnych przechodniów ale i po stronie gangów które wciągają w swoje objęcia młodych ludzi?
1 kwietnia o godz. 22:14 2642
@parker
Oczywiście, że w papierosach nikotyna. Kannabinoidy (głównie delta9-tetrahydrokanabinol) w różnych postaciaciach THC.
5 kwietnia o godz. 18:13 2643
Bliski mi terapeuta,brat,po AWF i z b.wieloletnią praktyką ,poleca mi marychopodobne.
Na uciski odkręgoslupowe.B.męczace.W moim wieku,pomimo intensywnych cwiczeń codziennych ,dają się we znaki.Mnie i mojemu otoczeniu.
Wybieram się do neurologa w sasiednim Krnowie.Oni,religijnie obojetni,już przyjełi do praktyki marychopochodne.Na receptę dostepne w aptece.
Wszelkie uczone dyskusje muszą jednak uwzgledniac praktykę.
Jak powiadał Lenin „praktyka jedynem kryterium prawdy”.
8 kwietnia o godz. 0:48 2644
O ile pamiętam, to właśnie po marysze dzielna automobilistka na Śląsku zabiła dwóch nastolatków.
8 kwietnia o godz. 8:54 2645
Zabójstwa się zdarzają pod wpływem alkoholu i innych narkotyków i na trzeźwo.
Najwięcej na trzeźwo w ujęciu procentowym.
Czy należy stąd wyciągnąć wniosek, że powinno się zakazać bycia trzeźwym bo to prowadzi do zbrodni?
8 kwietnia o godz. 17:38 2646
@wojciechsojka, parker
Taka dyskusja nie ma sensu bez odpowiednich badań. Trzeba zrobić statystykę, poszukać korelacji i to dopiero może stanowić uknt wyjścia do rozmyślań nad związkami przyczynowo-skutkowymi.
8 kwietnia o godz. 20:54 2647
Dawno zrobiono badania i dawno udowodniono związki przyczynowo skutkowe.
9 kwietnia o godz. 17:31 2648
@parker
Znaczy że bycie trzeźwym prowadzi do zbrodni? Chyba pójdę się naiś 😛
9 kwietnia o godz. 17:32 2649
napić miało być
20 kwietnia o godz. 15:58 2650
W naszej sytuacji i tak nic to nie zmieni 🙁
21 kwietnia o godz. 5:37 2651
To zalezy. Preparaty z marijuany jednych moze i lecza, ale z najblizezego otoczenia znam dwa wypadki, kiedy bardziej szkodzily. Jeden preparat (w tabletkach) zapisany zostal mojej przyjaciolce z zaawansowanym SM – na bolesne spazmy. POmagal jak zmarlemu kadzidlo. Drugi (pod nazwa merinol) zapisal pare tygodni temu lekarz mojej bardzo chorej na raka 90-letniej mamie , ale powodowal tak upiorne skutki uboczne, ze przestalismy jej podawac po trzech dniach i wrocila do jako-takiej formy.
Ale slyszalem wiele opowiesci od niezyjacej juz przyjaciolki, bl.p. dr Ireny Wittek, ktora przed laty byla „bosonoga lekarka” w Rodezji, zanim stala sie ona Zimbabwe. Pracowala jako lekarz posrod najubozszych. I na podworku swego szpitala hodowala marijuane, ktra byla jedynym skutecznym srodkiem w wielu przypadkach. W ubogich powojennych czasach brakowalo srodkow usmierzajacych, anestetycznych. Irka nawet amputacje konczyn przeprowadzala podajac pacjentom marijuane przed zabiegiem. I to swietnie dzialalo.
Gdy Rodezja uzyskala niepodleglosc i wszystkich bialych lekarzy powyrzucano ze szpitali, a szpitale pozamykano, dr Wittek przyjechala do LOndynu i po paru latach pracy cieszyla sie reputacja jednego z najlepszych pediatrow w slynnym Ormond Street Children’s Hospital i innych szpitalach. Bardzo czesto wspominala z zalem, ze nie moze uzywac „zywej”, nie spreparowanej marijuany w przypadku swych malych umierajacyh na raka pacjentow. Bo preparaty nie dzialaja tak dobrze, jak samo zielsko.
Gdy byla juz na emeryturze, jeszcze wiele lat jezdzila niesc pomoc pediatryczna jako wolontariuszka do oslawionych sierocincow rumunskich, ale to juz zupelnie inna historia.